Prowadzi wciąż Manchester City, który spotkanie 28. kolejki z Arsenalem Londyn rozegra w czwartek. W niedzielę wieczorem zmierzy się z tym rywalem w finale Pucharu Ligi.
Na Old Trafford pierwsi cieszyli się goście. W 32. minucie dwójkową akcję Belga Edena Hazarda i Brazylijczyka Williana ten drugi w sytuacji sam na sam zakończył mocnym strzałem w krótki róg i pokonał Davida de Geę.
>>>Manchester United - Chelsea 2:1. Zobacz gole
Wyrównanie padło po siedmiu minutach. Gospodarze serią krótkich podań przed polem karnym wymanewrowali defensywę "The Blues" i Belg Romelu Lukaku z bliska posłał piłkę do siatki. To jego 13. trafienie w tym sezonie. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 75. minucie - drugiego gola dla United uzyskał strzałem głową rezerwowy Jesse Lingard.
"Wydaje mi się, że nasza zwycięstwo było zasłużone. Ciężko na nie zapracowaliśmy" - ocenił Lukaku, a trener "Czerwonych Diabłów" Jose Mourinho dodał: "Pokonaliśmy świetny zespół. Nie bez przyczyny Chelsea była mistrzem przed rokiem. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, choć mogliśmy stworzyć więcej sytuacji do zdobycia goli".
Manchester United ma 59 pkt i traci aż 13 do lokalnego rywala. Dzięki wygranej wrócił jednak na pozycję wicelidera, którą stracił w sobotę na rzecz Liverpoolu. "The Reds" pokonali West Ham United 4:1. Jedną z bramek zdobył Mohamed Salah. Egipcjanin powiększył dorobek do 23 goli i w klasyfikacji strzelców ustępuje tylko Harry'emu Kane'owi z Tottenhamu Hotspur.
"The Reds" nie przegrali w lidze przed własną publicznością 16 kolejnych spotkań.
"Kiedy obudziłem się dziś rano, nie oczekiwałem takiego meczu. Chyba wszyscy oglądali go z przyjemnością. Widziałem wszystko, co chcę widzieć w piłce nożnej" - powiedział niemiecki szkoleniowiec Liverpoolu Juergen Klopp.
Liverpool traci dwa punkty do "ManU", a z kolei ma o dwa więcej od Tottenhamu. "Koguty" w derbach stolicy wygrały na boisku Crystal Palace 1:0. W 88. minucie bramkę na wagę trzech punktów strzelił głową Kane po dośrodkowaniu Duńczyka Cristiana Eriksena. To jego 24. trafienie w sezonie. Goście utrzymywali się przy piłce przez prawie 80 proc. czasu gry, ale byli nieskuteczni.
"Koniec końców mamy to, czego chcieliśmy, ale szkoda nerwów. To naprawdę ważne zwycięstwo, bo stawia nas w dobrej sytuacji w tabeli" - przyznał argentyński szkoleniowiec Spurs Mauricio Pochettino.
W sobotę słabo wiodło się polskim piłkarzom. Zawodnicy Brightonu czterokrotnie pokonali bramkarza Swansea City Łukasza Fabiańskiego, a mecz zakończył się wynikiem 4:1. Polak nie miał wiele do powiedzenia przy bramkach Glenna Murraya (z rzutu karnego w 18. minucie oraz w 69.), Francuza Anthony'ego Knockaerta (73.) oraz debiutującego w zespole gospodarzy Holendra Juergena Locadii (90.). Honorowy gol dla gości padł w 85. minucie po samobójczym trafieniu Lewisa Dunka.
"Łabędzie" dopiero niedawno wydostały się ze strefy spadkowej po serii pięciu spotkań bez porażki, ale w sobotę znów się w niej znalazły. Mają 27 punktów, tyle samo co sklasyfikowany na pierwszej "bezpiecznej" pozycji zespół Crystal Palace.
Na ostatnim miejscu wciąż jest West Bromwich Albion. Zespół, w którym całe spotkanie rozegrał Grzegorz Krychowiak, przegrał po raz czwarty z rzędu w ekstraklasie - tym razem uległ przed własną publicznością Huddersfield Town 1:2. Ma 20 punktów i coraz mniejszą szansę na utrzymanie w Premier League.
"Byłem rozczarowany naszą grą. Ciężko przepracowaliśmy cały tydzień i wszystko było w porządku, ale w meczu nie było tego widać. Na boisku panował bałagan, a rywale lepiej się w nim odnajdują" - skomentował trener WBA Alan Pardew.