Diaz pozbawił Chelsea złudzeń

Liverpool nie dał w środę żadnych szans londyńskiemu rywalowi. Już do przerwy prowadził 2:0 po trafieniach Portugalczyka Diogo Joty (23.) oraz rewelacyjnie grającego w tym spotkaniu 20-latka z Irlandii Północnej Conora Bradleya (39.). W doliczonym czasie pierwszej połowy wynik mógł podwyższyć Urugwajczyk Darwin Nunez, który jednak uderzył w słupek z rzutu karnego.

Po zmianie stron mecz wyglądał podobnie jak wcześniej - goście byli bezsilni, a lider "nabijał statystyki" podań, strzałów, rzutów rożnych... W 65. minucie na 3:0 podwyższył Węgier Dominik Szoboszlai, po dokładnym dośrodkowaniu Bradleya.

Reklama

Wprawdzie Chelsea miała krótką chwilę zrywu, kiedy udało jej się zmniejszyć stratę po golu Francuza Christophera Nkunku (71.), ale złudzeń pozbawił ich niedługo później Kolumbijczyk Luis Diaz (79.).

Liverpool ograł tego rywala pierwszy raz po serii ośmiu spotkań bez wygranej - siedem to remisy (w tym w finałach Pucharu Ligi i Pucharu Anglii, w których po rzutach karnych triumfowali "The Reds"). Pod koniec lutego oba zespoły ponownie zmierzą się w finale Pucharu Ligi.

Goście mogą mieć jednak uzasadnione pretensje do zespołu sędziowskiego, który - wydaje się - niesłusznie nie podyktował dwóch rzutów karnych na ich korzyść.

Alvarez zrobi sobie urodzinowy prezent

Liverpool powiększył dorobek do 51 punktów i ma pięć przewagi nad Manchesterem City i Arsenalem Londyn, przy czym mistrz ma rozegrane o jedno spotkanie mniej. W środę "The Citizens" dość łatwo poradzili sobie z Burnley, zwyciężając 3:1.

Dwie bramki zdobył Argentyńczyk Julian Alvarez (16. i 22.), który tego dnia skończył 24 lata. Na początku drugiej połowy prowadzenie podwyższył Hiszpan Rodri (46.), a gości stać było tylko na honorowego gola urodzonego w Iraku Belga Ameena Al-Dakhila w doliczonym czasie (90+3.).

Reklama

W 71. minucie na boisku pojawił się po przerwie spowodowanej kontuzją napastnik gospodarzy Norweg Erling Haaland, najskuteczniejszy gracz Premier League w poprzednim i obecnym sezonie (przy czym obecnie dzieli pierwsze miejsce z Egipcjaninem Mohamedem Salahem z Liverpoolu). Zdobywca 14 goli ligowych wziął udział w oficjalnym meczu po raz pierwszy od 6 grudnia.

Burnley to jeden z ulubionych rywali podopiecznych Hiszpana Josepa Guardioli. W ostatnich 13 meczach z tym rywalem, wliczając ten środowy, odnieśli komplet zwycięstw z zawstydzającym dla rywala bilansem bramek 46:2.

W innym środowym spotkaniu Tottenham Hotspur wygrał u siebie z Brentfordem 3:2. "Koguty" mają 43 punkty, tyle samo co Aston Villa Matty'ego Casha, i awansowały na czwarte miejsce.