"Naszym zadaniem jest wygrywanie, a nie analizowanie. Nie ma tak naprawdę znaczenia na kogo trafimy w kolejnej rundzie, bo jeśli ją przejdziemy i wygramy z silnymi przeciwnikami, będziemy mieli łatwiej dalej. Niech inni się nas boją i kombinują, by nie wpaść na nas" - ocenił. Jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w polskiej reprezentacji podkreślił, że wszelkie kalkulacje nigdy się nie sprawdzają.

Reklama

"Każdy odpuszczony mecz się mści. Trzeba grać na maksa bez względu na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Oczywiście, że analizowaliśmy i zastanawialiśmy się, z którego miejsca najlepiej wyjść. Co to jednak za frajda awansować do finału tylnymi drzwiami, nieuczciwie kombinując? Najważniejsze jest to co dzieje się na pomarańczowym parkiecie, a nie na papierze" - dodał.

Gruszka przyznał, że dodatkowym motorem napędowym są kibice. "Jak można przy takiej publiczności przegrywać? Nie da się. Przecież nie przyjdziemy na halę i nie będziemy spali. Chciałbym, żeby ci kibice za nami jeździli aż do samego końca, bo to dodatkowa motywacja i przyjemna presja" - powiedział.

Polacy po dwóch zwycięstwach - nad Kanadą 3:0 i Niemcami 3:2 zapewnili sobie już udział w kolejnej rundzie. Mimo wszystko atakujący mistrzów Europy zdaje sobie sprawę, że ich gra nie jest jeszcze najlepsza. "Ale z każdym meczem powinno być coraz lepiej. Jesteśmy przygotowani, ale najwyższa forma ma przyjść na koniec turnieju. Teraz walczymy ze słabościami i analizujemy słabsze momenty naszej gry, a takie mecze wygrane w pięciu setach jeszcze bardziej mobilizują" - przyznał.

Wieczorem polscy siatkarze w ostatnim spotkaniu grupy F zmierzą się w Trieście z Serbami. Wcześniej Niemcy spotkają się z Kanadą.