W czwartek do dymisji podał się słowacki szkoleniowiec jastrzębian Igor Prielożny. W sobotnim pojedynku PlusLigi z PGE Skrą Bełchatów (przegranym 1:3) śląską drużynę poprowadził asystent Prielożnego Miroslav Palgut wspierany przez Leszka Dejewskiego, pracującego w klubie z młodzieżą.

Reklama

"Oni także jadą z zespołem do Czarnogóry. W sobotę widać było poprawę w naszej grze, walkę, zaangażowanie. Niestety, wystarczyło tego na mniej więcej półtora seta. Skra dotąd w sezonie straciła osiem setów, z czego trzy urwaliśmy bełchatowianom my. Minusem jest to, że nowy trener nie będzie miał za wiele czasu na wprowadzanie zmian, bo terminarz gier mamy napięty" - powiedział PAP prezes Jastrzębskiego Węgla Zdzisław Grodecki

Ale też - jak zaznaczył - niewiele chyba trzeba zmieniać. "To raczej problem mentalny. Potrzeba takiego >>dotknięcia<< ze strony szkoleniowca, żeby wszystko było w porządku. Oczywiście przydałoby się zwycięstwo w Budvie, bo nic nie daje lepszego pozytywnego >>kopa<< niż wygrany mecz".

Prezes mie sprecyzował, kiedy może być znane nazwisko następcy Prielożnego. "Ogłosimy to we właściwym czasie" - stwierdził. W mediach pojawiły się spekulacje dotyczące zatrudnienia w Jastrzębiu zwolnionego niedawno ze stanowiska selekcjonera polskiej kadry Argentyńczyka Daniela Castellaniego.

W podobnej sytuacji zespół był wiosną 2007 roku. W lidze spisywał się słabo. Na siedem tygodni przed zakończeniem sezonu, kiedy drużyna była na piątym miejscu w tabeli, trenera Ryszarda Boska zmienił Włoch Tomaso Totolo. Jastrzębski wywalczył srebro.

Włoski szkoleniowiec pracował w Jastrzębiu krótko, ale zyskał sympatię zawodników i kibiców. Reagował żywiołowo na wydarzenia na boisku. Krzyczał, po jednym meczu się popłakał, ufarbował wraz z siatkarzami włosy na złoto przed finałowymi meczami, mobilizował swoich graczy sms-ami. "O coś takiego chodzi teraz. Tyle, że czasu do końca sezonu jest więcej niż wtedy. Musimy >>wyszarpać<< jak najwięcej punktów" - dodał Grodecki.

Jastrzębianie do Czarnogóry lecą przez Wiedeń, a w czwartek wracają od razu do Kielc, gdzie 11 grudnia czeka ich kolejny mecz ligowy z Fartem.

Reklama

"Taki to jest sezon. Nie ma co narzekać, tylko trzeba to wszystko przeżyć przy jak najmniejszych stratach. Wraca powoli do pełni formy po kontuzji Igor Judin. W sobotę pokazał dobrą skuteczność w ataku. Teraz powinien jeszcze dołożyć do tego zagrywkę. Na pewno jednak nie będzie forsowany, bo zdrowie zawodnika jest ważniejsze niż punkty czy wygrana" - zaznaczył prezes.

Wicemistrzowie Polski rywalizację grupową w LM zaczęli od porażki u siebie ze słoweńskim ACH Volley Bled 1:3, a potem na wyjeździe przegrali z greckim Olympiacosem Pireus 2:3.