Od dawna mówiło się, że polscy siatkarze dostaną tak zwaną dziką kartę, dającą prawo gry w Pucharze Świata, który od 20 listopada do 4 grudnia odbędzie się w Japonii. Wystąpi w nim 12 reprezentacji. Z naszego kontynentu prawo gry otrzymali finaliści mistrzostw Europy. Polska była trzecia w tej imprezie, ale dzięki umowie podpisanej między PZPS Polsatem i FIVB, mogła liczyć na dziką kartę. A Puchar Świata jest pierwszą okazją, by zakwalifikować się do olimpijskiego turnieju - awans wywalczą trzy najlepsze drużyny.

Reklama

"Fajnie jest mieć dodatkową szansę awansu na igrzyska, musimy zrobić wszystko, by ją wykorzystać" - mówi Faktowi Zagumny. "Nie będzie łatwo, bo w Pucharze Świata grają najlepsze drużyny. W ciągu dwóch tygodni trzeba rozegrać jedenaście meczów. Trzeba wygrać prawie wszystko, by znaleźć się w gronie trzech najlepszych zespołów. Nikogo nie można wyprzedzić dzięki dziwnym przepisom, systemom. Jedna-dwie porażki to wszystko, na co można sobie pozwolić".

Andrea Anastasi, trener reprezentacji Polski, w tym roku już dwa razy stał na podium - w Lidze Światowej i w mistrzostwach Europy zajmował trzecie miejsca. W listopadzie chciałby to powtórzyć w Japonii. W kadrze mają znaleźć się wszyscy najlepsi. Oprócz Zagumnego wrócą nieobecni w pierwszej części sezonu Michał Winiarski i Daniel Pliński.

"Na pewno dam z siebie wszystko, by pomóc reprezentacji w olimpijskim awansie, jeżeli oczywiście trener będzie mnie widział w zespole" - dodaje Zagumny, który o miejsce w wyjściowej szóstce na pozycji rozgrywającego będzie rywalizować z Łukaszem Żygadło.

Reklama

>>>Czytaj także: Smuda wie, że to wyjazd bez sensu