Polska – Iran 3:0 (25:18, 25:18, 25:16).
Polska: Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Marcin Komenda, Aleksander Śliwka, Artur Szalpuk, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Damian Wojtaszek (libero).
Iran: Milad Ebadipour, Masoud Gholami, Ali Shafiei, Porya Yali, Amirhossein Esfandiar, Javad Karimisouchelmaei, Mohammadreza Hazratpourtalatappeh (libero).
Mocnym akcentem zakończyli polscy siatkarze reprezentacyjny rok 2019. Mistrzowie globu nie dali żadnych szans Iranowi i przypieczętowali drugie miejsce w Pucharze Świata. Wcześniej na trzecich lokatach kończyli Ligę Narodów i mistrzostwa Europy. Kolejnym sukcesem był awans na igrzyska olimpijskie.
We wtorkowym spotkaniu biało-czerwoni zagrali bardzo skoncentrowani i pewni siebie. Znali już wynik potyczki Amerykanów z Egiptem (3:1), a to oznaczało, że potrzebowali nawet najskromniejszej wygranej, by w tabeli nie dać się wyprzedzić ekipie USA. Brazylijczycy już wcześniej zapewnili sobie końcowy triumf (we wtorek zmierzą się z Włochami).
Polacy okazali się lepsi od Iranu pod każdym względem – w ataku zdobyli 46 punktów, rywale 40, zdecydowanie korzystniej spisywali się w bloku 10-3 (w ostatnim secie 6-0). Do tego Persowie popełnili 17 własnych błędów, zaś biało-czerwoni siedem. Znamienne, że Irańczycy zaczęli i zakończyli mecz zepsutymi zagrywkami. Takich pomyłek mieli dużo więcej. Inna sprawa, że ich czarnogórski trener Igor Kolakovic nie zdecydował się choćby na jedną zmianę i krótki odpoczynek dla podstawowych zawodników. Cały mecz rozegrali m.in. 20-latkowie utalentowani Porya Yali i Amirhossein Esfandiar (obaj mierzą po 209 cm).
Co innego Vital Heynen, który już w końcówce pierwszego seta desygnował do gry czterech zmienników, a ci pokazali, iż można na nich liczyć. W ostatnich akcjach punktowali m.in. Łukasz Kaczmarek i Artur Szalpuk.
Od początku Polacy uzyskali wyraźną przewagę - po dwóch udanych akcjach Wilfredo Leona prowadzili 5:1, a na pierwszą przerwą techniczną zeszli przy stanie 8:4. Ani razu nie pozwolili Irańczykom zbliżyć się do remisu. W końcówce Kolakovic poprosił o przerwę, lecz niewiele to zmieniło.
Najciekawszy dla kibiców obu drużyn był drugi set, w którym Polacy zdobyli pięć punktów z rzędu i prowadzili 6:2, by niewiele później zdobyć tylko "oczko" przy pięciu rywali. Iran wygrywał 10:9 i 11:10, ale trwało to krótko. Z lewego skrzydła skutecznie zbijał Leon, Irańczycy mieli też problem z przyjęciem jego serwisu, a po ataku Macieja Muzaja mistrzowie świata mieli zapas trzech “oczek” (16:13).
25-letni Muzaj brylował w drugiej części tej partii, potężnie atakował i uzyskiwał kolejne punkty, a w ostatniej akcji szczęśliwie zaserwował (piłka po taśmie spadła na stronę przeciwników), a następnie Leon i Jakub Kochanowski ustawili blok nie do przejścia.
Trzeci set – bez historii. Polacy zaczęli od 4:0, a Esfandiar w jednej wymianie aż cztery razy próbował atakować. Biało-czerwoni skutecznie atakowali, m.in. Muzaj po prostej, dobrze blokowali np. Fabian Drzyzga i Aleksander Śliwka. Ostatni z wymienionych, leworęczny jak Muzaj, zbijał i z pierwszej, i z drugiej linii. Po atakach Leona polska drużyna prowadziła aż 19:9. W końcówce z dobrej strony pokazali się jeszcze m.in. Karol Kłos czy Kaczmarek i biało-czerwoni z przytupem zakończyli udział w PŚ.