"Teraz, po odpadnięciu Turcji z turnieju może być jeszcze gorzej" - żalił się jeden z przedstawicieli organizatorów.

Już wcześniej atakujący polskiej reprezentacji Piotr Gruszka wspominał o tym, że ciężko będzie zaciągnąć fanów do hali. "Jest ramadan, miesiąc postu. Mecze odbywają się po zmierzchu, a wtedy muzułmanie zaczynają jeść, a nie myślą o kibicowaniu" - powiedział.

Największą grupę przyjezdnych fanów tworzą, już tradycyjnie, Polacy. "Zawsze możemy na nich liczyć. Wielkie dzięki im za to" - chwalił miłośników siatkówki libero Piotr Gacek.

Jedni przyjechali do Turcji na urlop i tylko przypadkiem znaleźli się w hali.

"Byliśmy na dwudniowej wycieczce w Stambule i tam zobaczyliśmy plakat mistrzostw Europy. Mój mąż, zagorzały kibic od razu się zorientował, że do Izmiru z naszego kurortu nie mamy wcale tak daleko i przyjechaliśmy. Nie byliśmy jednak przygotowani, dlatego nie mamy nawet żadnych biało-czerwonych koszulek na sobie" - powiedziała Ania z Płocka.

Znaleźli się i tacy, którzy termin i miejsce wakacji dostosowali do mistrzostw Europy.

"Za siatkarzami latam już od czterech lat. Byłem nawet w Japonii trzy lata temu, to jak mogłoby mnie tutaj zabraknąć? Szkoda tylko, że nie będę mógł zostać do finału, ale jak się w nim znajdziemy, to może jeszcze raz przylecę?" - zastanawiał się Adam z Radomia.

Polscy siatkarze po trzech zwycięstwach w fazie grupowej turnieju - z Francją, Niemcami (po 3:1) i Turcją (3:0) awansowali z kompletem punktów do kolejnej rundy. Niedzielę i poniedziałek przeznaczyli na regenerację sił i analizę kolejnych rywali.