Mimo że Honza dzień i noc przebywa w szpitalu, na nudę nie może narzekać. Zaraz po śniadaniu czeka go olbrzymi wysiłek. Idzie na zabiegi rehabilitacyjne. Pieszo pokonuje coraz dłuższe dystanse. Do tego wzmacnia mięśnie, lekko uginając nogi i kilkakrotnie dźwigając na nich ciężar własnego ciała. Nie obchodzi się także bez masaży. Jednak na tym nie koniec pracy.

Reklama

Potem do akcji wkracza psycholog. Musi sprawdzać, czy skoczek pamięta podstawowe czynności, jakie wykonuje człowiek. Tak więc Mazoch musi odróżniać drzewa od grzybów, kolory, zwierzęta. Ostatnio nawet jeden z obrazków przedstawiał narty. Janek uśmiechnął się i od razu wpisał prawidłową nazwę. Wszystkie wyniki ma znakomite.

Czescy lekarze są zachwyceni. "Kiedy zobaczyliśmy wyniki tomografii i innych badań z Polski, nie było w nas zbyt wiele entuzjazmu. Dziwiliśmy się kolegom z Krakowa, że wspominali o powrocie pana Mazocha do wyczynowego sportu. Ale teraz widzimy, że jest na to duża szansa" - opowiada "Faktowi" Jarosław Elis, szef oddziału neurologii szpitala wojskowego w Pradze.

Jednak czeski zawodnik dalej nie wie o tym, co się stało podczas konkursu Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi. Ma amnezję. Rodzina i lekarze na razie nie podjęli decyzji, czy w końcu powiedzieć mu prawdę. Nie wiadomo, jak na nią zareaguje. Najlepiej, gdyby samemu udało mu się przypomnieć te tragiczne chwile.

Reklama

"Na razie niech odpoczywa i wraca do zdrowia. Później będziemy się zastanawiać, co dalej. Na pewno na pierwszym miejscu są narodziny dziecka. Młodzi rodzice, gdy tatuś będzie już w pełni sił, będą musieli zrobić wyprawkę małemu. Trzeba kupić kołyskę, pieluchy, ciuszki... Jest tego sporo. I to będą jego zajęcia przez najbliższe miesiące" - mówi menedżer skoczka Jan Baier.