"Przetrwaliśmy trudne okresy i zawieruchy, na naszą przyjaźń działały różne czynniki zewnętrzne, ale trzymamy się razem. Jest nas trójka, bo trener Szturc jest moim przyjacielem oraz oczywiście wujkiem, ale i wielkim przyjacielem Adama" - mówi Tajner.
"Adam nic się nie zmienił. Czas i ten czwarty Puchar sprawiły, że jest teraz bardzo dojrzałym skoczkiem, ale człowiekiem pozostał takim samym. Gdy trenuje z kolegami z klubu czy reprezentacji, Małysz gdzieś znika, jest tylko Adaś - kolega z drużyny i przyjaciel. On taki jest autentycznie. Małysz wraca, gdy pojawiają się dziennikarze czy inni obcy ludzie - wtedy musi wrócić jakiś dystans" - opowiada prezes PZN.
Prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Tak jest w przypadku Adama Małysza i Apoloniusza Tajnera. Nie popsuł jej nawet trwający spór między Polskim Związkiem Narciarskim, którego były trener jest prezesem, a menedżerem skoczka - Eddiem Federerem.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama