Orzeł z Wisły w Planicy startował ze zmiennym szczęściem. Po raz pierwszy pojawił się pod "Letalnicą" w 1999 roku. Wtedy, jeszcze jako "kiełkujący" zawodnik, zajął 28. i 30. miejsce. Potem było już coraz lepiej.

Prawdziwym hitem dla polskich kibiców zakończyły się konkursy w 2007 roku. Małysz pojechał walczyć o swoją czwartą wygraną w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i nie zawiódł. Zaliczył hat-tricka, wygrał wszystkie trzy konkursy i w akompaniamencie "stu lat" i chóralnego wykonania przez fanów Mazurka Dąbrowskiego odebrał Kryształową Kulę.

Reklama


W zeszłym roku Małysz nie miał szczęścia w Słowenii. Po igrzyskach olimpijskich w Vancouver cała Polska po raz kolejny oszalała na punkcie Orła z Wisły. Zwieńczeniem sezonu miał być medal w mistrzostwach świata w lotach.

Na początku wszystko układało się zgodnie z planem. Podopieczny fińskiego szkoleniowca Hannu Lepistoe po dwóch pierwszych kolejkach był drugi i miał niecałe trzy punkty straty do Szwajcara Simona Ammanna. Przewaga nad Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem wynosiła prawie 15 punktów, a nad Norwegiem Andersem Jacobsenem ponad 31. Drugi dzień zawodów był pechowy. Polakowi nic nie szło, a rywale nie zwolnili tempa. Po trzeciej kolejce utrzymywał drugą lokatę, ale w czwartej musiał uznać wyższość przeciwników. Miejsce na podium przegrał o 0,4 pkt.

Małysz dwanaście razy był na podium w Pucharze Świata w lotach (więcej od niego tylko Austriak Andreas Goldberger). Wygrywał PŚ w lotach sześć razy (więcej tylko Schlierenzauer). W MŚ w lotach nigdy nie był na podium. I to właśnie tego krążka brakuje mu do kolekcji. To głównie dlatego w 2010 roku nie mógł przeboleć porażki i w wywiadach nie ukrywał swojego rozczarowania. Publicznie wtedy tego jeszcze nie ogłosił, ale sam wiedział, że za dwa lata w norweskim Vikersund już nie wystąpi.

Planica jest szczególna dla Małysza jeszcze z innego względu. To właśnie tutaj najczęściej (oprócz Zakopanego) dopinguje go jego żona Iza i córka Karolina.

Dla samego Małysza zawody w Słowenii będą walką o podium w PŚ. Po ostatnich w Lahti traci do trzeciego Austriaka Andreasa Koflera 35 punktów.

Reklama

"Wiadomo, że to koniec sezonu i moje ostatnie skoki w Pucharze Świata. Jadę pokazać się z dobrej strony i fajnie się bawić" - powiedział w jednym z wywiadów dwukrotny wicemistrz olimpijski z Vancouver.

Na starcie w Planicy obok Małysza stanie Stefan Hula, Kamil Stoch, Tomasz Byrt i Piotr Żyła. Na piątek i niedzielę zaplanowano rywalizację indywidualną, na sobotę drużynową.

Z perspektywy kibica będzie to jeden z najtrudniejszych konkursów. Trudno jest uwierzyć, że Orzeł z Wisły nie stanie więcej na rozbiegu...