Od samego rana wyczuć można było wyjątkową atmosferę. Fani rozkładali flagi, malowali twarze. Konkurs jak konkurs można byłoby powiedzieć. Dopiero gdy słoweński spiker kilkakrotnie powtórzył, że właśnie w niedzielę Małysz, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii tej konkurencji, odda ostatni skok w karierze, serca zaczynały bardziej drżeć, a w oczach pojawiały się łzy.
Rywale, chcąc pożegnać Małysza, zapuścili specjalnie na tę okazję wąsy. Sztuczne owłosienie przylepili sobie także kibice. Dwukrotny wicemistrz olimpijski z Vancouver wydawał się jednak być zupełnie rozluźniony. Uśmiechał się, machał i jak zwykle poklepywał kolegów.