Ja mam tu wielkie święto. Wszyscy do mnie podchodzą i mówią, że to fajne miejsce. Że miło tu przyjechać. Że trasy się podobają. Nie sądzę, żeby w takich kwestiach ktoś mnie oszukiwał. Nie wiem jak z transportem, zakwaterowaniem innych ekip, ale nie doszły do mnie jeszcze żadne negatywne głosy. A myślę, że przyjaciele są od tego by mówić i o dobrych, i o złych rzeczach. Czuję się niesamowicie. Nikt z tych biegaczy nie przeszedł takiej drogi jak ja. Nie bywał ostatni czy trzeci od końca w Pucharach Świata, a potem wygrywał te zawody. Nie pochodzi z egzotycznego kraju, w którym mało kto wiedział, co to są biegi narciarskie. Dla mnie biegać tutaj, teraz to ogromne przeżycie - mówi Kowalczyk.
Na szczęście rola gospodyni imprezy, która po raz pierwszy odbywa się w Polsce, nie sprawia Justynie wielkich problemów. Myślałam, że będę strasznie spięta. Ale nie paraliżuje mnie myśl o zawodach u mnie. Spełniam się tu. Nie wiem, czy będę w stanie odpowiednio się skoncentrować, zwłaszcza na piątkowy sprint. To będzie niesamowite wzruszenie, stanąć na starcie w Polsce, u siebie w kraju. Zrobiłam wszystko, by być jak najlepiej przygotowana. Trenowałam na tej trasie bardzo dużo. Jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Zależy mi bardzo. A jak się poukłada? Zobaczymy. W tych emocjach wynik nie jest sprawą pierwszorzędną. Oczywiście będę starała się zrobić wszystko, co w mojej mocy by był jak najlepszy - opowiada nasza zawodniczka.
Oczekiwania są ogromne - komentuje jej trener Aleksander Wierietielny. Kibice chcą zwycięstwa. Ja również, Justyna pewnie także. Chociaż mówi, że najważniejszy jest sam fakt rozegrania tu tego Pucharu Świata. Z powodu sporych emocji nie będzie to łatwe. Justyna się cieszy, ale z tego zdenerwowania i podniecenia jest bardziej wesoła, hałaśliwa, rozbiegana i podniecona. Znam ją i to nie wróży niczego dobrego. Wydaje się, że jest pogodna, ale cała ta impreza gryzie ją w środku - dodaje szkoleniowiec Kowalczyk. Mieszkająca kilkanaście metrów od trasy Polka wczoraj normalnie przygotowywała się do czekającej ją rywalizacji. Od 11 trenowała biegając na nartach, potem odpoczywała w hotelu. O tym, czy uda jej się powtórzyć wyczyn z Moskwy i wygrać bieg sprinterski krokiem łyżwowym mówić nie chciała.
Będziemy biegać w grupie, wszystko rozstrzygnie się na finiszu. A ja nie jestem tego mistrzynią. Dodatkowo specjalistki od sprintu będą wypoczęte, bo przed metą jest długi zjazd. Ale będę się starać - obiecała nasza faworytka.
>>>Czytaj także: "Lewandowski pasowałby do Barcelony"