Całą sytuację na jednym z portali społecznościowych dość dosadnie skomentował Piotr Żyła. No i w pi...u polecieli. Samolot dopiero jutro, nasz kierowca się nie postarał i mamy nockę w Oslo, co zrobić skały nie zjesz. Trzeba się zresetować i jutro z rana do domu.

Reklama

Żyła pokazał, że obiekt w Vikersund mu "leży" i potrafi na nim daleko latać. Mam nadzieję, że za rok też tu przyjadę i będzie równie przyjemnie jak w tym roku. Teraz znowu mamut, choć troszkę mniejszy w Harrachowie, myślę, że tam też da się polatać ponad 200 m. Obym się nie mylił - zakończył nasz skoczek