Skorzystaliśmy z zaproszenia od Polish and Slavic Federal Credit Union i polskiej Polonii w Nowym Jorku. Miło nam odwiedzić ludzi, którzy nas wspierają, którzy nam kibicują, dopingują nas, którzy są z nami w trudnych chwilach sportowych. Chcieliśmy się im odwdzięczyć wizytą tutaj – powiedział dwukrotny mistrz olimpijski i indywidualny mistrz świata.

Podczas spotkania w Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej (P-SFUK) na nowojorskim Greenpoincie Stoch rozmawiał ze swoimi wielbicielami indywidualnie. Rozdawał też autografy ze zdjęciami. Zaznaczył, że kibice cieszyli się z jego pobytu w Nowym Jorku, gratulowali mu osiągnięć i życzyli wszystkiego dobrego.

Reklama

Dla mnie są to bardzo miłe spotkania. Dają mi dużo pozytywnej energii i mogę ją później wykorzystywać podczas zmagań na skoczni - wyjaśnił.

Zawodnik klubu KS Eve-nement Zakopane nie krył, że niezależnie od tego co osiągnął zawsze jest coś, co można jeszcze zdobyć.

Lubię sobie stawiać nowe cele, nowe wyzwania. Mam ich oczywiście jeszcze sporo. Przede wszystkim chcę jednak dalej się tym bawić, cieszyć. Jeśli jest radość z tego co robimy, to i sukcesy wcześniej czy później przyjdą – uzupełnił.

Skoczek nie chciał wyszczególnić o jakie konkretnie cele mu chodzi. Skwitował krótko, że chciałby zdobyć jeszcze to wszystko, co jest do zdobycia.

Nie chcę mówić o tym na głos. Każdy kibic, każdy kto interesuje się skokami narciarskimi wie o co mi chodzi. Im więcej o tym mówię, tym trudniej to osiągnąć – przyznał indywidualny mistrz świata z roku 2013.

Za swój największy sukces Stoch uznał poznanie swojej przyszłej żony i małżeństwo.

Jej "tak", kiedy się oświadczyłem, to dla mnie największy sukces – przekonywał.

W odniesieniu do sportu nie chciał wartościować najważniejszych trofeów.

Nie potrafię powiedzieć, co jest dla mnie najważniejsze: czy złoty medal igrzysk olimpijskich, czy wygranie Pucharu Świata, czy złoto w mistrzostwach świata. Dla mnie każdy sukces jest przede wszystkim nagrodą za ciężką pracę, czas wyrzeczeń, czas spędzony poza domem, daleko od rodziny. Jest to nagroda za to, co musiałem poświęcić, by dojść do tych wyników – wyszczególnił.

Nawiązując do słabszych rezultatów w ostatnim roku skoczek stwierdził, że nie da się tego określić. Wynika to z rzeczy całkowicie niezależnych od nas samych.

Tak jak jest bardzo wiele przyczyn sukcesów, jest też bardzo wiele czynników, wpływających na dyspozycję w danym czasie. Należą do nich takie, które sam kreuję, co mnie bezpośrednio dotyczy, a czasami bywa, że zależy to od pogody, ciśnienia, przychylności sędziów – wyliczył.

Jak uzupełnił zakopiańczyk, każdy sportowiec korzysta też ze sprzętu, w którym może się czuć lepiej lub gorzej.

Czasem dostajemy nowy sprzęt i wiemy od razu, że jest dobry, że będzie dla nas szczęśliwy. Kiedy indziej jest tak, że coś nam nie pasuje, bo (kostium) ciśnie pod pachą, albo jest niewygodny w ramieniu lub nogawce. Tak bywa – przekonywał.

Stoch powiedział, że stara się przede wszystkim wzorować na sportowcach, ale też innych ludziach, którzy osiągnęli sukces.

Od każdego można się czegoś nauczyć, coś wziąć dla siebie. Przede wszystkim staram się uczyć na błędach innych, żeby takich błędów nie powtarzać – tłumaczył.

Sportowiec mówił, że nie jest zaznajomiony z metodami szkolenia zagranicznych skoczków. Jego zdaniem, te najważniejsze są strzeżone i owiane tajemnicą. Każdy trener ma swój własny system, wizję szkolenia i nie wypowiada się o tym głośno.

Uważam, że (w polskim systemie) bardzo wiele rzeczy zmieniło się na plus. Jest wiele rzeczy pozytywnych. Cieszę się też, że są sponsorzy, którzy inwestują w polski sport. Widać gołym okiem jak zmienił się poziom skoków narciarskich w Polsce. Nie mamy w tym momencie tylko jednego zawodnika, który jest widoczny, ale pięciu, sześciu mogących śmiało rywalizować jeśli nie o wygranie, to o miejsce w pierwszej dziesiątce czy piętnastce – zapewnił mistrz olimpijski.

Podczas spotkania na Greenpoincie do sportowca podchodzili zarówno ludzie, którzy załatwiali transakcje biznesowe w Unii, jak też ci, którzy przybyli tam specjalnie, by zobaczyć Stocha.

Świetnie, że możemy spotkać ludzi, którzy tak godnie reprezentują Polskę. Rozmawialiśmy nie tyle o sporcie, co o lokalnych sprawach. Jestem z Limanowej i okazuje się, że pan Kamil też ma związek z tamtymi terenami – wyznał Stanisław Ryś.

Zdaniem innego mężczyzny, miło było usłyszeć skoczka wyrażającego się bardzo pozytywnie o tutejszym środowisku, życiu sportowym. Godne podziwu było to w jaki sposób wyrażał swoje myśli – powiedział jeden z członków Unii.

Marta Bielonko przyszła na spotkanie, ponieważ uważa sportowca za fajnego człowieka. Wiedziała, że jest świetnym narciarzem.

Jest bardzo miły i ma dużo sukcesów – dodała kobieta mieszkająca na Greenpoincie.

Rzecznik prasowy P-SFUK Paweł Burdzy tłumaczył, że jego instytucja organizuje spotkania nie tylko z ludźmi ciekawymi, ale takimi, którzy coś osiągnęli w sporcie.

Staramy się ustanowić tradycję, że jeśli sławny Polak, znany sportowiec jest na Greenponcie, zapraszamy go na spotkanie z członkami naszej Unii. Rzadko trafia się okazja, by mogli zobaczyć takich ludzi z bliska, uścisnąć im dłoń, zamienić z nimi parę słów – opowiadał.

Rzecznik Unii przypomniał, że była tam m.in. Justyna Kowalczyk, Artur Szpilka i Zbigniew Bródka. We wtorek spotka się z Polonią Krzysztof Głowacki, zawodowy mistrz świata organizacji WBO w wadze junior ciężkiej, który w przyszłą sobotę będzie bronił tytułu w hali Barclays Center, też na Brooklynie. Burdzy wyraził nadzieję, że kontakt z polskimi kibicami pomoże mu w walce.

Kamil Stoch spotka się jeszcze z Polonią 23 kwietnia w oddziale P-SFUK w Garfield w stanie New Jersey, a 6 maja w Bridgeview, w stanie Illinois, z okazji pięciolecia otwarcia tamtejszego oddziału Unii. 7 maja weźmie wraz z P-SFUK udział w Paradzie 3 Maja w Chicago.