Stoch przed imprezą wymieniany był jako jeden z faworytów. Optymizmem napawało trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata w Engelbergu oraz w świetnym stylu wygrane mistrzostwa Polski. TCS zaczął jednak od ósmego miejsca w Oberstdorfie. Potem był szósty w Garmisch-Partenkirchen i piąty w Innsbrucku.

Reklama

"Nie szło tak gładko, nie było tak pewnie, solidnie, ale i tak było ok. Nie mam za co siebie rugać i powodów do lamentowania. Wiadomo, że nie zawsze wszystko będzie wychodziło i nie zawsze będę wygrywał czy wskakiwał na podium" - powiedział.

"To był pod wieloma względami trudny dla mnie turniej. Borykałem się z kilkoma problemami technicznymi, a kiedy coś nie gra, człowiek nie jest całkowicie spokojny i pewny siebie" - dodał.

Najistotniejszym problemem jest pozycja najazdowa.

"Muszę się skupić na tym, żeby ona była luźna, swobodna, ale jednocześnie zapewniająca dobre odbicie" - wyjaśnił.

Przed niedzielnymi zmaganiami w Bischofshofen w TCS zajmował czwarte miejsce i miał realne szanse, by wskoczyć jeszcze na podium. Ostatecznie konkurs zakończył na 12. pozycji - to najgorszy wynik Stocha od blisko roku. 28 stycznia w Zakopanem zajął 38. miejsce.

"Czułem już trudy tego turnieju, zmęczenie się skumulowało. Zapewniam jednak, że dałem z siebie wszystko. Walczyłem do samego końca, robiłem co mogłem, aby te skoki były jak najlepsze" - zapewnił.

Reklama

Tym razem najlepszym z Polaków był Dawid Kubacki. W Bischofshofen zajął drugie miejsce, a w poprzedzających konkurs kwalifikacjach ustanowił rekord skoczni. W klasyfikacji generalnej TCS uplasował się na czwartej pozycji. Trzeci Niemiec Stephan Leyhe zgromadził o zaledwie 3,3 pkt więcej.

"Już wcześniej mówiłem, że w Dawidzie drzemie ogromny potencjał, który jeszcze się nie ujawnił. Wierzę, że przyszłość pokaże co potrafi i że przed nim jeszcze wiele wspaniałych chwil. I przede mną też" - powiedział.

W imprezie triumfował Ryoyu Kobayashi. Japończyk został trzecim - po Niemcu Svenie Hannawaldzie i Stochu - zawodnikiem, który triumfował we wszystkich konkursach w jednej edycji. Drugi był Niemiec Markus Eisenbichler.