"Pamiętam doskonale swoją pierwszą wygraną. To też były letnie zawody. Niektórzy wypominali mi, że brakowało najlepszych zawodników. Ale dla mnie to było niesamowicie ważne wydarzenie. Udowodniłem sobie, że mogę zrobić to, o czym do tej pory wszyscy wokół tylko mówili, czyli wygrać konkurs" - opowiada DZIENNIKOWI doświadczony skoczek.

Reklama

Jemu pierwsza wygrana pozwoliła nabrać zaufania we własne umiejętności. "Uwierzyłem w siebie. Dzięki temu potem wszystko było już łatwiejsze. Tak samo będzie z waszym Stochem. A to oznacza, że przybył nam kolejny groźny rywal" - dodaje Küttel, który zimą wygrał 4 konkursy Pucharu Świata, a 12 razy stał na podium tych zawodów.

Stoch już dzisiaj bdzie mógł potwierdzić w Klingenthal, że sukces w Oberhofie nie był przypadkiem. "Mam pewne obawy" - zastrzega się jednak młody skoczek. "Nie zawsze udawało mi się tu dobrze skakać. Ostatnie treningi były, no trzeba to przyznać, bardzo w kratkę. A w zeszłym roku miałem tu dość poważny upadek. Tak więc powodów do niepokoju kilka jest. Ale to było kiedyś. Dzisiaj jest dzisiaj. Sukces z Oberhofu na pewno doda mi skrzydeł, więc myślę, że będzie dobrze" - zapowiada nasz reprezentant.

Motywacji nie bdzie mu brakowało. Dzięki jego sensacyjnej wygranej Polacy nawet bez Adama Małysza w składzie mają szansę na zakończenie letniej rywalizacji na drugim miejscu w klasyfikacji narodów. Przed finałowym konkursem w Klingenthal nasza reprezentacja zajmuje drugie miejsce. Mamy 945 punktów i o 93 wyprzedzamy Szwajcarów. Pewni zwycięstwa są już Austriacy, którzy w 10 z 11 zawodów zdobyli 1958 punktów.

Reklama