Na zwycięstwo w PŚ trzeba pracować cały sezon i jego wygranie to prawdziwe i zasłużone mistrzostwo świata, natomiast sukces w konkursie olimpijskim jest wynikiem jednodniowej dyspozycji i kilku innych czynników, między innymi szczęścia - powiedział Norweg w wywiadzie dla dziennika "Verdens Gang".

Reklama

Dlatego więc na mojej liście priorytetów na rozpoczynający się sezon pod numerem jeden jest obrona wygranej w PŚ w punktacji generalnej, a dopiero na drugim złoty medal w Pekinie. Jeżeli dobrze wykonam punkt pierwszy do igrzysk, to będę też w stanie i tam wygrać - dodał.

Podkreślił, że do kolejnego sezonu podchodzi z pokorą ponieważ skoki to zupełnie inna dyscyplina niż na przykład biegi narciarskie, w których można przygotować konkretny program treningowy i konsekwentnie go wykonywać.

Skoki to sport rozgrywany głównie w głowie oraz umiejętność koordynacji kilku czynników. Jeżeli wszystko gra, to jest wspaniale i się po prostu leci, lecz jedna „usterka” powoduje, że staje się źle i ten stan może trochę potrwać. Właśnie to kocham w tym sporcie - powiedział Granerud.

Podobnie jak w ubiegłym sezonie, skoczek zaplanował bardzo długie pobyty poza domem. Przed rokiem pandemia koronawirusa i restrykcje podróżne z nią związane ograniczyły mobilność, lecz - jak przyznał - odpowiada mu to, ponieważ nie przepada za częstymi podróżami.

Nie lubię stresować się lotniskami i dojazdami na nie i wolę spędzić po konkursie dzień lub dwa w hotelu w samotności, poświęcić ten czas na przemyślenia i trening mentalny, a później w spokoju dojechać samochodem na następne zawody. Po prostu taki mam system psychiczny. W Europie Centralnej wszędzie jest w miarę blisko, a podróże tylko po to, aby spędzić dwa dni w Oslo na przepakowywaniu się i ponownie gdzieś lecieć wytrącają mnie z równowagi - wyjaśnił.

Pierwszy w tym sezonie konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich odbędą się w sobotę w rosyjskim Niżnym Tagile.