Powodem jest pozytywny wynik testu na COVID-19 przeprowadzonego w czwartek u Johanna Andre Forfanga oraz stwierdzone we wtorek zarażenia u Daniela Andre Tandego i Fredrika Villumstada.
Alternatywą jest wycofanie tych zawodników z konkursu na skoczni normalnej 6 lutego, tak aby mogli uzyskać certyfikaty ozdrowieńców i mieli czas na przeprowadzenie wymaganych przez Chiny testów. Dołączaliby do reprezentacji stopniowo, aby zdążyć na konkursy na dużej skoczni 12 lutego i drużynowy dwa dni później - powiedział Stoeckl kanałowi telewizji NRK.
Wyjaśnił, że z tym planem wiążą się jednak pewne problemy. Wylot do Pekinu Norwegowie mają zaplanowany na 31 stycznia czarterowym samolotem z Oslo, lecz są poważne trudności ze znalezieniem połączeń w dniach późniejszych.
Główny lekarz norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego Siri Laura Feruglia potwierdziła że ta konkretna data wylotu będzie raczej niemożliwa: Nawet jeżeli skoczkowie już wyzdrowieją, to istnieje bardzo mała szansa, że ich testy PCR na dzień wylotu będą negatywne. To zbyt wcześnie.
Mam na szczęście wcześniej przygotowaną i zatwierdzoną przez federację tzw. długą listę zastępców na skocznię normalną, więc naszym priorytetem w takiej sytuacji będą następne konkursy - powiedział Stoeckl.
Oczekiwanie w nerwowej atmosferze
Podkreślił, że to jeszcze nie koniec problemów, ponieważ w dalszym ciągu codziennie monitorowany jest stan zdrowa Mariusa Lindvika, którego testy jak na razie były negatywne, lecz był w bliskim kontakcie z Danielem Andre Tandem, nocując u niego w domu w nocy z poniedziałku na wtorek.
Pozostało nam więc tylko czekać i to w bardzo nerwowej atmosferze, gdyż jak widać sytuacja zmienia się dramatycznie z dnia na dzień - powiedział szkoleniowiec.