Małysz zajął w rozegranej w spokojnych, równych warunkach serii kwalifikacyjnej 28. miejsce. Żyła został w niej sklasyfikowany na ostatniej pozycji, wspólnie z Niemcem Julianem Musiołem. Pozostali dwaj Polacy podczas dzisiejszych zawodów będą mogli tylko kibicować swoim kolegom. Marcin Bachleda był w kwalifikacjach 52., a Łukasz Rutkowski dopiero 67.
Kwalifikacyjny skok Małysza na 120 m był najkrótszym z trzech oddanych wczoraj przez niego na skoczni w Oberstdorfie. W pierwszym treningu Adam uzyskał 133,5 metra, co było siódmym wynikiem. W drugiej serii skoczył 126,5 metra co okazało się 25. odległością.
>>>Małysz osiemnasty w kwalifikacjach
"Ten pierwszy skok był zdecydowanie najlepszy. Kolejnym sporo brakowało do ideału" - oceniał przytupując dla rozgrzewki swoje wyniki Małysz. "Z jednej strony można się cieszyć, że pojedyncze próby już wychodzą, ale jeszcze brakuje stabilizacji. Mam nadzieję, że ona się pojawi. Najważniejsze to zachować spokój. Brakowało czasu, żeby wyrobić powtarzalność niektórych ruchów. Byliśmy w drugi dzień świąt na skoczni, ale wiadomo jak to jest. Chce się odpocząć w domu, a tu trzeba jechać trenować. W Zakopanem 2, 3 skoki były bardzo fajne. W pozostałych popełniałem błędy. Na pewno parę dni więcej wolnego czasu by się przydało. Ale jest Turniej i trzeba skakać" - dodał nasz najlepszy ciągle skoczek w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Bardziej zadowolony z siebie był Żyła. "Przyjemnie mi się tu skacze. Jury mogło zdecydować się na dłuższy rozbieg, bo ten ustalony teraz jest dość krótki. W trakcie treningu nie podwiewało tak z tyłu, było spokojniej. Myślę, że jeśli warunki się nie zmienią, ta odległość wystarczy do awansu" - mówił nie znając jeszcze rezultatów skaczących po nim zawodników.
>>>Tylko wujek może pomóc Małyszowi
W dzisiejszym konkursie rywalizacja będzie toczyć się w charakterystycznym dla Turnieju Czterech Skoczni systemie KO. Do serii finałowej awansuje nie najlepsza po pierwszej serii trzydziestka, ale zwycięzcy pojedynków w 25 parach oraz 5 przegranych z najlepszymi wynikami. Doświadczonemu Małyszowi zmiana zasad kwalifikacji do punktowanej serii nie sprawia wielkiej różnicy.
"Wielu zawodników nie lubi tego systemu, choć jest ciekawszy od normalnych zawodów. Mnie jest obojętne, według jakich zasad walczymy. Trzeba koncentrować się przede wszystkim na sobie i wykonywać dobrą robotę" - uważa lider polskiej ekipy.
Debiutujący w turniejowym konkursie Żyła uważa z kolei krytykowany przez wielu system za sprawiedliwy. "Przecież przy dobrym wyniku można wejść do drugiej serii nawet jako przegrany. Nie przeszkadza mi to, choć zobaczymy co powiem jutro. Jeszcze nigdy nie skakałem w Turnieju..." - śmiał się po kwalifikacjach drugi naszych reprezentantów.
Małysz, mimo serii słabych występów, w oficjalnym folderze przygotowanym przez organizatorów Turnieju znalazł się w rubryczce: faworyci imprezy. "Cieszę się, że dalej mnie tak traktują. Jestem wielkim optymistą, myślę, że pójdzie coraz lepiej. Co uznam za sukces w konkursie? Okolice podium. Bądźmy szczerzy, tyle już w skokach dokonałem, że miejsca poza pierwszą dziesiątką mnie nie interesują" - skomentował tę sytuację zwycięzca Turnieju z sezonu 2000/01.