"Decyzje jeszcze nie zapadły. Najważniejsze, by Hannu się zgodził" - mówi Małysz. "Mam pełne poparcie Związku w tej sprawie" - dodał skoczek w rozmowie z portalem skijumping.pl.

Reklama

>>>Małysz zdecydował: Chcę mieć własny team

Orzeł z Wisły przyznał, że miał mieszane uczucia, gdy wiosną zmieniał się trener kadry narodowej. "Rozmawiałem z prezesami Tajnerem i Wąsowiczem przed zawodami w Planicy. Ich stanowisko było takie, że chcą młodego trenera z Polski, który dobrze bedzie się dogadywał z chłopakami. Ja na początku byłem za tym, by Hannu pozostał, już w trakcie zawodów w Skandynawii toczyły się w sztabie i kadrze takie rozmowy. Przystałem w końcu na ich stanowisko, choć z oporami. Później Edi Federer powiedział mi, że popełniłem błąd, że skoki to sport dla egoistów,że powienienem był tupnąć nogą i powiedzieć, że chcę Hannu. Teraz rozumiem, że on miał rację a ja popełniłem błąd" - mówi Małysz.

"Łukasz to dobry trener i ja go szanuję. Ale radzi sobie, póki wszytko idzie dobrze. Gdy pojawiają się kłopoty - może brakować mu doświadczenia" - dodaje nasz najlepszy skoczek.

>>>Lepistoe odkrył błędy Kruczka

Reklama

Adam powiedział, że bardzo docenia pomoc Roberta Matei: "W Lahti świetnie nam się współpracowało, był mi bardzo pomocny. Hannu też go chwalił. Odwalił kawał roboty, filmował skoki, odmiatał mi tory. No i to świetny kompan" - zakończył Małysz.