Kowalczyk trenowała na Cichej Równej, położonej na wysokości 1001 m n.p.m. - informuje Onet.pl. Szybko została rozpoznana przez kibiców, z którymi chętnie pozowała do zdjęć. Nasza mistrzyni rozdała też dziesiątki autografów i opowiadała o wrażeniach z Liberca.
Potem Kowalczyk pojechała do Szklarskiej Poręby na wielkie zakupy. Wszak należała się jej nagroda za świetne wyniki z Liberca.
Justyna Kowalczyk wpadła na chwilę do Polski po niezwykle dla niej udanych mistrzostwach świata w czeskim Libercu. "Styśka" przywiozła do kraju dwa medale - złoty i brązowy. Nasza mistrzyni trenowała w polskich górach, a potem zrobiła sobie mały maraton po sklepach. Krok w krok podążali za nią kibice. Kowalczyk jeszcze wróci do Czech.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama