Radwańska dobrze rozpoczęła mecz, bowiem już w drugim gemie przełamała podanie rywalki. Dzięki temu chwilę później prowadziła 3:0, 4:1 i 5:2. Wtedy ponownie zdobyła "breaka", który dał jej wygraną w pierwszym secie 6:2, po 27 minutach.
W tym czasie Polka nie zepsuła ani jednej piłki, natomiast rywalka odnotowała jedenaście niewymuszonych błędów. Przewaga 23-letniej krakowianki była widoczna właściwie we wszystkich aspektach gry, a w końcówce partii na jej twarzy można było dostrzec objawy znudzenia.
Otwarcie drugiej partii było praktycznie kopią poprzedniej, bowiem Radwańska odskoczyła na 3:0. Gdy serwisowała przy stanie 3:1 (i 15-0 w gemie) grę przerwał na blisko godzinę deszcz.
Gdy tenisistki udawały się do szatni trudno było nie przypomnieć sobie ubiegłorocznej porażki w drugiej rundzie z Czeszką Petrą Cetkovską. Wówczas Polka, po pewnej wygranej w pierwszym secie, w drugim prowadziła 5:4 i 30-15 gdy na niebie się zachmurzyło i grę uniemożliwiła mżawka. Mecz wznowiono po niespełna 30 minutach, ale wówczas po przerwie lepiej spisywała się przeciwniczka.
Tym razem Radwańska nie zgubiła koncentracji i do końca nie oddała rywalce gema. W sumie po deszczowej przerwie przegrała tylko cztery piłki, a zdobyła 16 punktów. Zakończyła spotkanie przy pierwszym meczbolu, po 56 minutach.
W środę Wiesninie, która w ostatnich sezonach lepsze wyniki osiąga w deblu, nie starczało sił, precyzji i umiejętności, by stawić większy opór wyżej notowanej rywalce. Rosjanka sprawiła w poniedziałek sporą niespodziankę eliminując byłą liderkę rankingu WTA Tour - Amerykankę Venus Williams 6:1, 6:3, jednak był to raczej skutek słabości rywalki zmagającej się od dawna z poważnymi problemami zdrowotnymi.
Teraz Radwańska, dwukrotna ćwierćfinalistka Wimbledonu (2008-09), zmierzy się po raz pierwszy w karierze z Brytyjką Heather Watson, obecnie 103. na świecie. Ten mecz zostanie rozegrany w piątek, prawdopodobnie na korcie numer 1, drugim co do wielkości stadionie, a być może nawet na Korcie Centralnym. Dla miejscowych kibiców będzie to wielkie wydarzenie; w czwartek angielska prasa na pewno zrobi z tego główne wydarzenie czołówkowych tekstów.
Pierwszą przymiarką jest choćby news na stronie internetowej turnieju, zaczynający się od słów: "To wielki rok dla Brytyjczyków ze względu na Diamentowy Jubileusz panowania królowej Elżbiety II oraz zbliżające się igrzyska w Londynie. Teraz Wimbledon 2012 może się dołączyć do tej listy uroczystych chwil, w których powiewa wysoko flaga Zjednoczonego Królestwa, wszystko dzięki Heather Watson, która jako pierwsza Brytyjka od dekady osiągnęła trzecią rundę na kortach All England Club.
Watson wygrała w drugiej rundzie z Amerykanką Jamie Lee Hampton 6:1, 6:4, dzięki czemu - przynajmniej na jeden dzień - stała się bohaterką narodową. W czwartek uwagę od niej odwróci Szkot Andy Murray (nr 4.), jeśli wygra swój drugi mecz w turnieju, tym razem z Chorwatem Ivo Karlovicem.
W środę z horyzontu Radwańskiej zniknęła rozstawiona z piątką Samantha Stosur, na którą mogła trafić w ewentualnym ćwierćfinale. Australijka przegrała w drugiej rundzie z 2:6, 6:0, 4:6 z Holenderką Arantxą Rus.
Polka wystąpi w Londynie jeszcze w deblu, w parze z młodszą siostrą Urszulą. Ich pierwszymi rywalkami będą w czwartek Shahar Peer z Izraela i Belgijka Yanina Wickmayer.