Rozstawiona z numerem trzecim Agnieszka Radwańska pokonała brytyjską tenisistkę Heather Watson 6:0, 6:2 w trzeciej rundzie wielkoszlemowego turnieju na kortach trawiastych w Wimbledonie (pula nagród 16,1 mln funtów) i awansowała do 1/8 finału. Mecz rozgrywany był - ze względu na zmienną pogodę - przy zasuniętym dachu na Korcie Centralnym, zaraz po zwycięskim pojedynku lidera rankingu ATP World Tour - Serba Novaka Djokovica.
Pierwszy gem przyniósł zaciętą walkę o każdy punkt i długie głośne owacje miejscowych kibiców wieńczące każdą wygraną wymianę przez Watson, ale Polka utrzymała swój serwis. Entuzjazm nie słabł, mimo iż w miarę upływu czasu 103. w rankingu WTA Tour tenisistka okazywała się coraz bardziej bezradna wobec precyzyjnie grającej krakowianki. Radwańska wykorzystywała każde zawahanie rywalki, którą konsekwentnie starała się rozprowadzać między narożnikami kortu.
Pojedyncze ryzykowne strzały, czasem skuteczne loby czy minięcia biegnącej do siatki Polki, nie były jednak w stanie przysłonić różnicy w poziomie gry, doświadczeniu, ograniu oraz dokładnie stu miejsc dzielących je w rankingu. Po 24 minutach na tablicy pojawił się wynik 6:0, który jednak nie pozbawił zapału Watson, wciąż wspieranej przez publiczność. Brytyjka "pękła" dopiero po przegraniu gema na 0:3 w drugim secie. Zanim siadła na krześle podczas przerwy uderzyła o nie ze złości rakietą. Rama jednak ocalała i nie musiała sięgać do torby po inną.
Takie rozładowanie napięcia najwyraźniej pomogło jej nieco się rozluźnić i zapanować nad nerwami. Chwilę później utrzymała po raz pierwszy w meczu swój serwis i to bez straty punktu na 1:3 oraz ponownie - na 2:4. Przy stanie 5:2 i 40-30 krakowianka zmarnowała meczbola przy podaniu przeciwniczki. Jednak chwilę później wykorzystała drugą szansę, po 57 minutach gry.
Radwańska to dwukrotna ćwierćfinalistka londyńskiej imprezy (2008-09). Przed rokiem odpadła tu nieoczekiwanie w drugiej rundzie, po porażce z Czeszką Petrą Cetkovską. Jej rywalką w 1/8 finału będzie w poniedziałek zwyciężczyni popołudniowego pojedynku Włoszki Camili Giorgi z Rosjanką Nadieżdą Pietrową (nr 20.).
20-letnia Watson jako pierwsza Brytyjka od dekady dotarła do trzeciej rundy Wimbledonu, powtarzając wynik Eleny Baltachy z 2002 roku. Jednak ani telewizyjni komentatorzy, ani miejscowa prasa nie dawali jej najmniejszych szans w meczu z Radwańską. Największym optymistą był felietonista "The Daily Mail", który w piątkowym wydaniu tej gazety prorokował porażkę tenisistki gospodarzy w trzech setach.
Dzień wcześniej, gdy razem z rodaczką Larą Robson odpadła w pierwszej rundzie debla, miejscowych dziennikarzy zajmowały ostatnie jej problemy z bezsennością. Wspomniała o nich już po pierwszym wygranym meczu w singlu.
Wciąż się budzę wcześnie rano, a wieczorem mam kłopoty z zasypianiem. W tym tygodniu jest dość ciepło w nocy, mam sypialnię na najwyższym piętrze w domu. Ale nie narzekam, bo pogoda jest dobra. Przed meczem z Radwańską planuję się dobrze wyspać. Dlatego przed snem zjem tylko kurczaka, wypiję trochę mleka, no i na noc uchylę okno - mówiła dziennikarzom Watson.
Jej odpadnięcie sprawi, że teraz uwaga brytyjskich kibiców i mediów skupi się w pełni na Andym Murray'u (nr 4.), który w sobotę w trzeciej rundzie spotka się z Marcosem Baghdatisem z Cypru. 25-letni Szkot jest w tej chwili ostatnią nadzieją na triumf ich zawodnika w Wimbledonie od 1936 roku, kiedy udało się to legendarnemu Fredowi Perry'emu.
Na krótko przed śmiercią ponoć sędziwy już Perry pojawił się na kortach przy Church Road, podczas jednego z Wimbledonów. Nie został jednak na nie wpuszczony przez ochroniarzy, którzy go nie poznali, bowiem nie miał przy sobie identyfikatora, ani zaproszenia.