Fogo Unia Leszno - Platinum Motor Lublin 38:52.
Mecz pierwszej rundy Motor wygrał 65:25 i zdobył punkt bonusowy.
Punkty:
Fogo Unia Leszno:Bartosz Smektała 14 (2,3,1,2,2,1,3), Jaimon Lidsey 13 (2,2,2,3,1,1,2), Damian Ratajczak 8 (0,2,1,0,2,0,3), Antoni Mencel 2 (0,1,0,1,0), Hubert Jabłoński 1 (0,1), Adrian Miedziński 0 (0,0).
Platinum Motor Lublin:Bartosz Zmarzlik 12 (3,3,3,3), Jack Holder 10 (1,3,3,3), Jarosław Hampel 9 (3,2,1,3), Mateusz Cierniak 9 (3,3,2,1), Fredrik Lindgren 6 (1,1,2,2), Kacper Grzelak 3 (2,0,1,0, Bartosz Bańbor 2 (0,2), Antti Vuolas 1 (1,0,0,0).
Chris Holder, Grzegorz Zengota, Nazar Parnicki i Janusz Kołodziej po kontuzjach powoli wracają do zdrowia. Ten ostatni wciąż jeszcze odczuwa skutki wypadku sprzed dwóch tygodni, kiedy to w meczu ze Stalą Gorzów został staranowany przez Oskara Palucha. Za Kołodzieja gospodarze zastosowali zastępstwo zawodnika.
Lublinianie takich kłopotów nie mają; do Wielkopolski zawitali w najsilniejszym składzie. Pomni niespodziewanej porażki w Grudziądzu z GKM, gdzie stracili nawet punkt bonusowy, nie zamierzali lekceważyć mocno osłabionego przeciwnika.
Brak kibiców Unii Leszno
W zwycięstwo drużyny Piotra Barona nie wierzyli chyba także kibice w Lesznie. Stadion im. Alfreda Smoczyka, mogący pomieścić 17 tysięcy widzów, nie wypełnił się nawet w 20 procentach. A jeszcze przed pandemią średnia na trybunach nie spadała poniżej 10 tysięcy. Tyle, że wówczas "Byki" walczyły o mistrzostwo kraju, a nie o utrzymanie. Sporo osób zamiast żużla, wybrało pokazy lotnicze w ramach "Antidotum Airshow Leszno", odbywające się zaledwie cztery kilometry od stadionu. Samolotowe akrobacje samolotów co roku podziwia ponad 30 tysięcy widzów.
Mecz zaczął się po myśli zawodników Motoru i na dobrą sprawę, tylko w jednym momencie mogli poczuć małe zaniepokojenie, kiedy to w piątym wyścigu przegrali 1:5. Już po pierwszej serii goście prowadzili 17:7. Leszczynianie z pewnością liczyli na punkty z biegu młodzieżowego, ale nieoczekiwanie Damian Ratajczak i Antoni Mencel nie sprostali Mateuszowi Cierniakowi i Kacprowi Grzelakowi. W kolejnym wyścigu Jaimon Lidsey przez dwa okrążenia uciekał Bartoszowi Zmarzlikowi, ale widać było, że mistrz świata dysponuje zdecydowanie szybszym motocyklem i bez większych kłopotów minął Australijczyka.
W piątym starcie najszybciej spod taśmy wyjechał Smektała, a po chwili dołączył do niego Lidsey, który "wcisnął" się przed Frederika Lindgrena. Leszczynianie wygrali podwójnie i zmniejszyli straty do sześciu punktów (12:18). Odpowiedź mistrza Polski była natychmiastowa, bowiem Jack Holder z Jarosławem Hampelem bez większej walki wygrali 5:1 z Ratajczakiem oraz Adrianem Miedzińskim.
Menedżer Unii żonglował składem, na tyle, na ile pozwalał mu regulamin. Lidsey, Smektała i Ratajczak byli niezwykle zapracowani i każdy z nich siedmiokrotnie pojawił się na torze.
Bezpieczna przewaga gości
Przewaga gości była bezpieczna, a emocji na torze było jak na lekarstwo. Leszczynianie byli jeszcze w stanie powalczyć z Hampelem, Holderem, czy Lindgrenem, ale gdy pod taśmą stawał Zmarzlik, rywalizacja na torze toczyła się o drugie miejsce. Lider cyklu Grand Prix dysponował bardzo szybkim sprzętem i "wykręcał" najlepsze czasy w tym meczu.
Losy spotkania szybko się rozstrzygnęły, dlatego też menedżer gości Jacek Ziółkowski w biegach nominowanych dał odpocząć liderom i posłał do boju młodzież. Żużlowcy Unii zwyciężyli w dwóch ostatnich wyścigach, lecz w całym pojedynku ulegli wyraźnie.
autor: Marcin Pawlicki