"Nie ma mowy o zmęczeniu. Jestem głodny pracy" - zapewnia Leo. Większość czasu spędza na oglądaniu i analizowaniu gry biało-czerwonych. "Już wiem, że polscy piłkarze nie są słabi i z tej mąki może być chleb" - cieszy się. Kalendarz szkoleniowca jest bardzo napięty.

Najpierw Holender oglądał mecz reprezentacji Polski do lat 19. Ale wynik, jak i gra młodych piłkarzy, rozczarowały Beenhakkera. O wiele lepiej od piłkarzy zaprezentowała się baza sportowa we Wronkach. Szkoleniowiec oglądał boiska, pokoje hotelowe i... bufet. "Perfect, great" - zachwycał się Holender spacerując po hotelu Olympic. Ale nie zdecydował, gdzie będzie trenowała nasza reprezentacja.

Dzisiaj Beenhakker leci Trynidadu i Tobago. Beenhakker zostanie odznaczony przez prezydenta tego kraju najwyższym orderem państwowym. Po powrocie z Karaibów szkoleniowiec przeprowadzi się do Polski. Zamieszka w Warszawie. Jak tylko się rozpakuje, czym prędzej wybierze się na najbliższy mecz Orange Ekstraklasy.



Reklama