W ostatni weekend Putin podziwiał w Pałacu Zimowym w Petersburgu innego byłego judokę - Fiodora Jemielianienkę. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że za show zapłacił Calvin Ayre, na którego od lat ostrzą sobie zęby amerykańskie służby podatkowe. Swój pierwszy miliard dolarów zarobił na hazardzie, drugi ma zamiar zarobić na sportach walki.

Reklama

Ayre skupuje zapaśników, judoków, bokserów, karateków, którzy występują w największych organizacjach mieszanych sztuk walki (MMA). Sięga po najdroższych. Fiodor za kontrakt na kilka walk inkasuje ponad 3 mln dol. Jest najlepszym z najlepszych - mistrzem wagi ciężkiej japońskiej federacji Pride (kontrakt z nią ma Paweł Nastula). Nigdy nie przegrał. Jego brat Aleksander (pokonał w Pride Nastulę przez duszenie) jest niewiele tańszy. Ayre stać na obu. Bracia byli gwiazdami gali, w której uczestniczył Putin.

Aleksander jest postacią budzącą skrajne emocje. Ciało Jemielianienki pokryte jest rysunkami, jak tors japońskiego mafiosa z yakuzy. Niektóre tatuaże są faszystowskie. Na prawym przedramieniu wykłuta jest cerkiew z 5 kopułami. "Bo tyle lat spędziłem w rosyjskim więzieniu za rozbój. To tam musiałem walczyć o szacunek dla siebie" - mówi otwarcie Aleksander.

W Pałacu Zimowym szacunek dla niego wyraził prezydent Rosji, gdy przypominający pisankę olbrzym (115 kg, przy wzroście 198 cm) znokautował innego giganta (prawie 160 kg) mistrza jujitsu Erica Pele z USA. Fiodor założył z kolei dźwignię amerykańskiemu wicemistrzowie olimpijskiemu w zapasach Mattowi Lindlandowi. Putin był zachwycony, podobnie jak siedzący obok niego gwiazdor kina akcji Jean-Claude Van Damme.

Reklama

Ten krwawy mecz Rosji z USA był jednym z pomysłów Ayre na zarabianie pieniędzy w sportach walki. Gale, na których konfrontuje twardzieli MMA, reklamuje ożywiając upiory minionej epoki hasłem: „Zimna wojna nie skończyła się, jedynie ociepliła”.

To oczywiście tylko część imperium Ayre'a. W 2005 r. wirtualne zakłady bukmacherskie firmowane przez niego przepuściły przez swoje trybiki 7,3 mld dol. Amerykański wymiar sprawiedliwości szacuje, że obstawiło u niego 16 mln ludzi. Znaczna część to Amerykanie. Prokuratorom trzęsą się podbródki na samą myśl o Ayre. Wszak w USA hazard (poza drobnymi wyjątkami) jest nielegalny. Ale Ayre na razie śmieje im się w twarz, bo firmy ma zarejestrowane na Kostaryce, konta ma w Anglii, obsługę informatyczną w Kanadzie, a sam jest obywatelem Kanady.

Hazard to nie jego jedyne źródło dochodów. Nieco grosza zainwestował też w biznes erotyczny - Lingerine Bowl to futbol amerykański w wykonaniu modelek ubranych w kaski, ochraniacze i seksowną bieliznę. Ma też wytwórnię muzyczną. Dzięki sympatii Putina otworzył sobie drogę na wielki sportowy rynek w Rosji.