W trudnej sytuacji są m.in. Barcelona, Liverpool i Bayern Monachium, które łącznie 12 razy zdobyły Puchar Europy. Broniąca trofeum "Barca" w czterech spotkaniach obecnej edycji LM odniosła tylko jedno zwycięstwo. We wtorek przetrzebiona kontuzjami i zaatakowana przez wirus świńskiej grypy podejmie na Camp Nou prowadzący w tabeli grupy F Inter Mediolan.

Reklama

Trener gospodarzy Josep Guardiola to ostatnich chwil będzie drżał o zdrowie duetu snajperów - Szwed Zlatan Ibrahimovic nie zagrał w sobotnim meczu ligowym z Athletic Bilbao (1:1), a Argentyńczyk Lionel Messi opuścił boisko z grymasem bólu kwadrans przed końcem gry. Do tego u francuskiego obrońcy Erica Abidala i pomocnika z Wybrzeża Kości Słoniowej Yaya Toure wykryto wirus grypy A/H1N1.

"Jeśli nie będę mógł skorzystać z tych piłkarzy, to... zagrają inni. Dwóch czy trzech zawodników nie jest w stanie samemu wygrywać meczów, zdobywać trofeum, itp. A na boisku będzie jedenastu graczy naszej drużyny" - powiedział Guardiola.

Katalońscy kibice po raz pierwszy będą mogli zobaczyć w przeciwnej drużynie Kameruńczyka Samuela Eto'o. Niedawny idol miejscowych fanów raczej nie może się spodziewać miłego przyjęcia.

Reklama

Trener mistrza Włoch Jose Mourinho już zapowiedział, że najlepszy strzelec poprzedniego sezonu Primera Division rozpocznie mecz w podstawowym składzie. "Na Camp Nou taktyka i technika nie będą naważniejsze. Tam czeka nas sprawdzian charakterów" - w swoim stylu ocenił Portugalczyk.

Mecz z Interem jest kluczowy dla Barcelony, gdyż w ostatniej kolejce czeka ją wyjazd do Kijowa, a hiszpańska drużyna ma w tym sezonie duże kłopoty z wygrywaniem na obcych stadionach.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Liverpoolu. Zespół trenera Rafaela Beniteza jest trzeci w grupie A, a do drugiej w tabeli Fiorentiny traci pięć punktów. Jeśli nie wygra z debiutującym w LM węgierskim Debreczynem, to pożegna się z marzeniami o szóstym triumfie w Pucharze Europy.

Reklama

Hiszpański szkoleniowiec "The Reds" nie może liczyć na swojego rodaka Fernando Torresa, który od kilku tygodni leczy kontuzję, a w ostatnim spotkaniu ligowym urazu kostki nabawił się ponadto holenderski skrzydłowy Ryan Babel.

W podobnym położeniu jak Liverpool znajduje się Bayern Monachium. W Bawarii coraz częściej żałują zatrudnienia jako trenera ekscentrycznego Louisa van Gaala. Holender nie dość, że ma trudny charakter, to jeszcze nie potrafi przekonać piłkarzy do swoich pomysłów taktycznych, a po niedzielnym remisie w lidze z Bayerem Leverkusen pożegnały go gwizdy kibiców.

"Chcemy wygrywać, a nie możemy" - wytłumaczył van Gaal szósty remis w sezonie. Bayern w tabeli Bundesligi jest siódmy, a w grupie A Ligi Mistrzów wyprzedza tylko Maccabi Hajfa, z którym zmierzy się w środę.

Do drugiego w tabeli Juventusu Turyn niemiecki zespół traci cztery punkty, a "Stara Dama" zagra w najbliższej kolejce z Girondins Bordeaux. Mistrzowie Francji w dwóch ostatnich spotkaniach Champions League nie muszą walczyć ze stuprocentowym zaangażowaniem, bo udziału w kolejnej rundzie rozgrywek są już pewni.