PRZEGLĄD SPORTOWY: Jakie plany na 2010 rok ma druga najlepsza polska tenisistka? Pani tata mówił, że celem jest pierwsza dwudziestka w rankingu WTA.
URSZULA RADWAŃSKA: Na początek chciałabym jak najszybciej awansować do pierwszej pięćdziesiątki. Być może uda się to zrobić już na początku roku. Dopiero później będziemy się zastanawiać, co dalej. Pogoń za siostrą? Oczywiście w rankingu chciałabym się do Agnieszki zbliżyć, bo to jeszcze bardziej ułatwia planowanie turniejów.
PS: W pierwszej imprezie w Sydney nie udało się przejść kwalifikacji. Czy lubi pani grać w Australii?
Bardzo, ale pora, w której tam startujemy, jest fatalna. W Polsce jest minus dziesięć, a na drugim końcu świata pięćdziesiąt stopni na plusie. Bardzo trudno się przestawić. (..)
PS: Jak przed Australian Open wyglądają pierwsze treningi?
O Boże, początkowo jest strasznie, są bardzo ciężkie. Trzeba walczyć samemu ze sobą, bo słońce grzeje tak, że po dwudziestu minutach widzi się podwójnie. Ale gdy organizm się przyzwyczai, robi się już całkiem przyjemnie.
PS: W styczniu spotykacie się z rywalkami po dłuższej przerwie. Te turnieje są dla was szczególne z punktu widzenia towarzyskiego?
Na pewno. W szatni każda każdą przepytuje, co robiła podczas przerwy, gdzie była na wakacjach, jak spędziła sylwestra. Generalnie plotkujemy o tym, co się działo przez te dwa miesiące bez turniejów. Fajnie się opowiada, fajnie się słucha. Niektóre koleżanki naprawdę opowiadają bardzo ciekawe historie ze swoich wojaży.
>>> Czytaj także: Australian Open: Wojna amerykańsko-belgijska
p