Trafiła najgorzej, jak tylko można - na turniejową jedynkę i obrończynię tytułu. Komentując wyniki losowania, słynna Amerykanka określiła Ulę mianem "twardego ciasteczka", ale trudno sobie wyobrazić, aby mogła się obawiać Polki. Jedyną pociechą dla naszej tenisistki jest to, że zagra na centralnym korcie.

Reklama

Agnieszka nie broni w Melbourne żadnych punktów, bowiem rok temu odpadła już w pierwszej rundzie. Tym razem zmierzy się w niej ze starszą o dwa lata Niemką Tatjaną Malek. Zajmująca 72. miejsce w rankingu WTA rywalka nie powinna stanowić dla niej większego zagrożenia. Problemem jest to, że Polkę znów boli ręka - ta sama, z której kontuzją Agnieszka zmagała się przez wiele miesięcy. Istnieją obawy, że kontuzja może się odnowić.

Oczy tenisowego świata będą zwrócone na dwie Belgijki - Kim Clijsters i Justine Henin, która dwa tygodnie powróciła na korty po wielomiesięcznej przerwie. Zaowdniczki rozegrały między sobą finał turnieju w Brisbane i są zaliczane do grona największych faworytek Australian Open.

Wśród mężczyzn pytanie numer jeden brzmi, czy Argentyńczyk Juan Martin del Potro pogodzi lidera światowego rankingu Rogera Federera i broniącego tytułu Rafaela Nadala, i sięgnie po drugie zwycięstwo wielkoszlemowe.

Zwycięzcy wzbogacą się o 2 mln dol. australijskich (1,86 mln dol. amerykańskich). Cała pula nagród tegorocznego Australian Open wyniesie 21,4 mln dol i wzrosła 4,1 proc.

Reklama