Po meczu powiedzieli:

trener Bogdan Wenta:

Bardzo się tego meczu obawiałem. Już na odprawie powiedzieliśmy sobie, że jest to przeciwnik, z którym w ostatnich latach graliśmy chyba ze trzy spotkania i wszystkie przegraliśmy. Na mistrzostwach Europy w Szwajcarii przegraliśmy bardzo wysoko, ale to były inne czasy. Na igrzyskach w Pekinie mieliśmy mecz, który przegraliśmy na własne życzenie. Ale tu trzeba oddać szacunek przeciwnikowi, że wydaje się przegrany mecz, a oni się podnoszą. Stąd te moje reakcje dzisiaj. No i był jeszcze mecz towarzyski, ale na ich boisku. Także nie było w nim takiej złości po przegranej.

Baliśmy się tego meczu, bo oglądaliśmy wszystkie spotkania Hiszpanów. Założenia były takie, żeby zwalniać grę. Nie dać sobie narzucić takiego ich grania szybkiego, krótkiego plus agresywnej obrony i wejścia do każdej piłki. Z trenerem hiszpańskim (Valero Rivera Lopez ) pracowałem w klubie i dużo mi pokazał. To mi w głowie zostało. Dlatego wiedziałem, że on zawsze jest nastawiony bardzo ofensywnie.

Reklama

Przedwczoraj Francja prowadząc z Hiszpanią sześcioma bramkami, o mały włos, a by przegrała. To przez dwa dni na treningu wałkowaliśmy, że nie możemy iść za szybko. Można oczywiście bezpośrednio skontrować, natomiast trzeba piłkę szanować i wybijać ich z rytmu.

Bałem się pomimo prowadzenia, bo wewnętrznie gdzieś siedział we mnie ten mecz z igrzysk, gdzie też prowadziliśmy pięcioma bramkami i nagle w dwie minuty zaczęliśmy pierdzieć.

Na piątkę czy na szóstkę dziś zasłużyli wszyscy. Jest czas na każdego na tych mistrzostwach. Tu nie ma zawodnika, który nie jest potrzebny. Każdy zawodnik ma swoje pięć minut i dalej tak będziemy to szarpać.

Reklama

Artur Siódmiak:

Wygraliśmy dzięki rozbiciu defensywy Hiszpanów i konsekwentnej grze w obronie plus bieganie do udanych kontr. Mieliśmy też kilka faz, w których wybijaliśmy z rytmu Hiszpanów. Zwalnialiśmy tempo. Oni lubią grać bardzo żywiołową piłkę ręczną. A my to tempo zmienialiśmy, raz przyspieszaliśmy raz zwalnialiśmy, wybijając ich z rytmu i to też było pewnym kluczem do zwycięstwa.

Wybrany na najlepszego zawodnika polskiego w tym meczu - Krzysztof Lijewski (o Michale Jureckim):

To nie jest normalny człowiek, to jest jakiś Robocop. To jest gladiator, który sam może góry przenosić. Jest duszą tej drużyny. Jest ciężko go zastąpić zarówno na boisku jak i poza nim. To co dzisiaj pokazał: charakter, wolę walki, ambicję, mogę w samych superlatywach o nim mówić. Cieszę się, że wrócił i to w jakim stylu.

Michał Jurecki:

Miałem cztery dni wolnego, dwa treningi odpuściłem. Ciężko było mi wysiedzieć na ławce w meczu ze Słowenią, bo bardzo chciałem pomóc, ale niestety nie mogłem. Wiedziałem, że jak będę mógł wyjść na boisko, to zrobię wszystko żeby chłopakom pomóc. Wygraliśmy bardzo twardą grą w obronie i spokojną grą w ataku.

Mariusz Jurasik:

Bardzo dobrze rozegraliśmy ten mecz taktycznie. Wiedzieliśmy co grają Hiszpanie. Tak czuliśmy, że wyjdą 5-1 na środku z jakimś małym chłopakiem i to się sprawdziło. Obejrzeliśmy sobie jeszcze dziś mecz z Pekinu, jak z nimi graliśmy. I w sumie mieliśmy taką samą taktykę jak na olimpiadzie. Tam też wygrywaliśmy cały mecz, tylko niefartownie nas doszli i tam zwyciężyli. Jak wygrywaliśmy chyba siedmioma bramkami i Hiszpanie wzięli czas, to Bogdan do nas powiedział, żeby tam nie było żadnych śmichów chichów, żadnej euforii, bo Hiszpanie grają do końca i mogą nas jeszcze dojść. Dobrze, że nam to przypomniał i dalej graliśmy skoncentrowani.