"Magicy" przegrywali po dwóch kwartach 40:51, ale trzecią wygrali aż 36:11. W pewnym momencie zdobyli 19 punktów z rzędu. Ich najskutecziejszym zawodnikiem był Vince Carter (20 punktów), którego wspierał Dwight Howard (16 punktów, 13 zbiórek). Wśród pokonanych wyróżnił się Rajon Rondo - 17 punktów, dziewięć asyst i osiem zbiórek.
Gortat grał 16 minut, jednak celny był tylko jeden z czterech jego rzutów z gry (m.in. bez powodzenia próbował trafić za trzy pkt). Ponadto miał pięć zbiórek (z czego cztery w defensywie) i dwa bloki. Dwukrotnie faulował. Koszykarze Magic odnieśli ósme zwycięstwo w ostatnich dziesięciu meczach.
"Orlando jest w tej chwili silniejszą drużyną niż my. Podobnie jak Los Angeles Lakers czy Atlanta Hawks, które też nas niedawno pokonały. To nie znaczy, że w decydujących momentach rozgrywek znów będą mocniejsze. Na razie jednak im ustępujemy" - przyznał trener Celtics Doc Rivers.
Boston i Orlando przegrały w tym sezonie po 17 meczów, ale zajmujący drugie miejsce w Konferencji Wschodniej "Magicy" mają lepszy bilans dzięki większej liczbie zwycięstw (34, o dwa więcej niż Celtics). W drugim niedzielnym meczu koszykarze Toronto Raptors pokonali u siebie Sacramento Kings 115:104. Bohaterem meczu był zawodnik gospodarzy Chris Bosh - zdobył 36 punktów, zaliczył 11 zbiórek i pięć asyst.
W zespole "Królów", który doznał szóstej porażki z rzędu, wyróżnił się Kevin Martin (22 punkty, siedem zbiórek). Od końca grudnia ekipa Sacramento spisuje się fatalnie - w tym czasie rozegrała 20 meczów, ponosząc aż 18 porażek.