Ponad 350 osób powitało Justynę Kowalczyk, która w poniedziałek wieczorem dotarła do rodzinnej Kasiny Wielkiej.

"To bardzo miło mieć najwierniejszych kibiców w Polsce. Teraz jednak jestem bardzo zmęczona, chora i chciałabym po prostu odpocząć" - tłumaczyła Kowalczyk przed progiem swego domu, dlaczego jak najszybciej chce się dostać do środka.

Reklama

Mimo to poświęciła kwadrans na rozdawanie autografów. Mieszkańcy Kasiny skandowali: "Justyna, Justyna", "Dziękujemy, dziękujemy". Kilka razy odśpiewano "Sto lat", były też fajerwerki. Zdobywczyni trzech medali zimowych igrzysk w Vancouver dostała kwiaty od władz samorządowych i miejscowej szkoły oraz pokaźny tort od fanklubu.

"Jesteśmy bardzo wdzięczni za to przywitanie. Jednak fani powinni zrozumieć, że to nie jest koniec sezonu i Justyna musi teraz odpocząć. Przecież nie była na urlopie. Będziemy fetować w kwietniu jeśli córka zdobędzie Puchar Świata. Gorąco w to wierzę" - powiedział ojciec mistrzyni olimpijskiej Józef Kowalczyk.