Mimo upadku, Polka objęła prowadzenie w klasyfikacji sprinterek. Do końca sezonu pozostały dwa starty w tej konkurencji, a do zdobycia jest 150 punktów. 14 marca zawodniczki wystartują na 1,0 km "łyżwą" w Oslo i trzy dni później w Sztokholmie techniką klasyczną.
Kowalczyk, która już praktycznie zapewniła sobie Dużą Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ, w punktacji sprintu ma 33 pkt przewagi nad nie startującą już w tym sezonie Słowenką Petrą Majdic. Teoretyczne szanse na wyprzedzenie Polki mają Finka Aino Kaisa Saarinen - strata 104 pkt i Bjoergen - strata 138 pkt.
W finale Kowalczyk prowadziła, ale na jednym z zakrętów zahaczyła o nartę Bjoergen i upadła. "Nie jestem do końca pewna, ale wydaje mi się, że jej narta wjechała pod moją. Na zakręcie Polka pojechała zbyt szeroko" - powiedziała po biegu Bjoergen.
"Nie widzę żadnego przewinienia Marit. W sprincie takie przypadki się zdarzają" - dodał szef ekipy norweskiej Age Skinskad.
Nic nie zapowiadało takiego przebiegu finału. Kowalczyk do mety dobiegła ze łzami w oczach, prawie minutę po triumfatorce. Wcześniej prezentowała znakomitą formę. W eliminacjach uplasowała się na drugim miejscu, za Saarinen. Nie dała szans rywalkom w ćwierćfinale i półfinale.
Wśród mężczyzn triumfował Joensson - 2.57,9; który wyprzedził lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Norwega Pettera Northuga o 1,9 oraz Amerykanina Andrew Newella o 2,0. Jedyny reprezentant Polski startujący w czwartkowym sprincie Kreczmer odpadł w kwalifikacji i został sklasyfikowany na 37. miejscu.
Z Drammen biegacze i biegaczki przeniosą się do Oslo, gdzie zaplanowane są zawody w dniach 13-14 marca. Pierwszego dnia kobiety pobiegną na 30 km, a mężczyźni na 50 km. Oba biegi rozegrane zostaną techniką dowolną ze startu wspólnego. 14 marca odbędą się sprinty, także "łyżwą".