Choć Hampel marzy o tytule najlepszego na świecie, to nie wiadomo, czy wystartuje w Grand Prix w przyszłym roku. Powód? Pieniądze. "W tym roku wydałem 300 tysięcy złotych i byłem trzynasty. Gdybym chciał coś osiągnąć, to musiałbym dołożyć kolejne dwieście tysięcy" - mówi "Przeglądowi Sportowemu" żużlowiec.

Reklama

Na szczęście zawodnik ma sponsorów. "Tylko dzięki nim mogę startować. Gdybym wykładał pieniądze z własnej kieszeni, to straciłbym na tym. Wydatki to ponad 300 tysięcy" - dodaje "Mały". Z Hampelem zgadza się Wiesław Jaguś. "Grand Prix to impreza dla młodych i żądnych sławy. Ja muszę utrzymać rodzinę i dlatego mi się to nie opłaca" - dodaje zawodnik Unibaxu Toruń.

Kto w tej sytuacji z Polaków pojedzie w przyszłym roku w Grand Prix? Na pewno Tomasz Gollob i Rune Holta, którzy utrzymali się w pierwszej ósemce najlepszych zawodników na świecie. Dodatkowo wystartuje jeszcze jeden biało-czerwony. Największe szanse na otrzymanie "dzikiej karty" mają Krzysztof Kasprzak i Jarosław Hampel. Tylko kogo będzie stać na jazdę?