30 września patrol policji w mieście Avest zauważył samochód jadący zygzakiem. Mundurowi zaczęli go gonić. Po dwugodzinnym pościgu okazało się, że za kółkiem siedział pijany Antonio Lindbaeck. Badanie wykazało, że żużlowiec miał 1,26 promila alkoholu we krwi.

Reklama

Lindbaeck od dłuższego czasu przeżywa załamanie nerwowe. "Nie mam wykształcenia zawodowego, ponieważ całe moje życie wypełnione było żużlem. Szybka kariera, wyczerpujące podróże i pieniądze sprawiły, że się wypaliłem psychicznie. Podejmę teraz każdą regularną pracę, tak aby spędzać wieczory i weekendy w domu. Na tor już nie wrócę" - powiedział Szwed cytowany przez Polską Agencję Prasową.