Gdyby podobne sceny, jak podczas meczów Wisły Kraków z Interblockiem Lublana czy Legii Waszawa z Szachtarem Donieck, zdarzyły się podczas spotkań ligowych, uczestnikom bójek groziłyby kary dyskwalifikacji. Ale zadymami na sparingach nikt się nie zajmie! Dlatego mecze towarzyskie często kończą się skandalami.

Reklama

Kilka dni temu napastnik Wisły Grzegorz Kmiecik w jednym ze starć poczęstował swojego rywala z Interblocku Lublana ciosem sierpowym w szczękę. W jego ślady poszli gracze warszawskiej Legii, których mecz z Szachtarem przerodził się w krwawą jatkę. Zajście sprowokował Brazylijczyk Brandao, który głową uderzył twarz obrońcę stołecznego zespołu Inakiego Astiza. Po chwili bili się już prawie wszyscy piłkarze obu drużyn - informuje "Fakt".

"Takie sytuacje podczas meczów czasem się zdarzają. Jeden zacznie, reszta go broni. To reakcja łańcuchowa. Nic dziwnego, że koledzy pobiegli pomóc uderzonemu w twarz Astizowi" - komentuje Jan Urban.

Ciekawe, czy trener Legii będzie tak pobłażliwy dla swoich piłkarzy, gdy rzucą się z pięściami na rywali w meczu o ligowe punkty?