W niedzielę Kaźmierczak zagrał z Sertanense w Pucharze Portugalii. Strzelił pięknego gola na 3:0 dla Porto. "Był wyrzut z autu z prawej strony. Piłka kozłowała. Przymierzyłem z 25 metrów. Wpadło w samo 'okienko'. Taką bramką odegrałem się za te wszystkie mecze, w których gola nie strzeliłem" - uśmiecha się 25-letni zawodnik.

Reklama

Po chwili jednak markotnieje. "Ale tak na dobrą sprawę, to w ilu tych poważnych meczach ja zagrałem? Może w trzech. W sumie chyba z 17 minut. Przez pół roku! Słabo, słabo... Mogę pokazać się tylko w Pucharze Portugalii. Jak już w nim wystąpię, to jestem chwalony, ale potem w lidze grzeję ławę. Nie wiem co mam robić. Ciężko trenuję, staram się i nic. Myślałem, żeby w styczniu iść gdzieś na wypożyczenie, ale Porto nie chciało o tym słyszeć. 'Jesteś nam potrzebny, jesteś nam potrzebny' - powtarzał mi trener Jesualdo Ferreira. Uwierzyłem..." - przyznaje piłkarz.

Dramat Kaźmierczaka - jak sam przyznaje - polega na tym, że na jego pozycji może grać aż ośmiu zawodników. "Nauczyłem sobie radzić z presją, nie boję się nikogo. Nie czuję się gorszy także od swoich kolegów z Porto. Tym trudniej pogodzić mi się z całą tą sytuacją" - mówi. "Nie załamuję się jednak, nie mówię do siebie: 'Boże, dlaczego mnie to spotkało?'. Zaciskam zęby i haruję" - opowiada Polak.

Zawodnik ma świadomość tego, że jak tak dalej pójdzie, to nie pojedzie na mistrzostwa Europy. Zresztą, już teraz szanse ma minimalne. Beenhakker ma na jego pozycję trzech piłkarzy, których sprawdza regularnie - Lewandowskiego, Murawskiego i Dudkę. "Od nich chyba też nie jestem gorszy, choć nie wiem, czy inni podzielają moje zdanie. W święta zadzwonił do mnie trener Nawałka. Mówił mi, żebym się nie poddawał. Od tamtej pory nie dzwonił" - mówi Kaźmierczak. "Zdaję sobie sprawę, że dla Beenhakkera najważniejsze jest to, czy zawodnik regularnie gra w swoim klubie. Mam jeszcze trochę czasu, ale wiem, że generalnie jest bardzo nieciekawie" - dodaje smutny Kaźmierczak.

Reklama

Kiedy Polak zmieni swój status i z głębokiej rezerwy przeniesie się do pierwszej jedenastki? "Oj, chyba nieprędko. Ale nie popadam w depresję. Porto jest urocze, słoneczne, przyjazne. Trochę ratuje mnie to miasto" - kończy nasz piłkarz.