Rewolucja w zespole wicemistrza Polski od dawna pozostawała tylko kwestią czasu. Władze Kopalni Węgla Brunatnego "Bełchatów", właściciela GKS, nie kryły nawet niechęci do prezesa. Eskalacja konfliktu nastąpiła zimą, gdy w dziwnych okolicznościach odmówiono podpisania kontraktu z Radosławem Matusiakiem. Od soboty po porażce 0:4 z Groclinem stało się jasne, że los prezesa Ożoga jest przesądzony po tym.
"Nie chcę niczego komentować. Oficjalny komunikat zostanie wydany w czwartek. Nie pracuję już w klubie" - powiedział nam wczoraj Ożóg. Nie wiadomo, jaki będzie los Oresta Lenczyka. On też w rozmowie z DZIENNIKIEM nie chciał składać żadnej deklaracji. "Każde słowo może zaszkodzić" – powiedział tylko. Wiadomo, że władze KWB "Bełchatów" chciałyby jego dymisji. Same zwolnić szkoleniowca nie chcą, bo ten ma podpisany korzystny, ważny jeszcze pół roku kontrakt.
Następcą Ożoga będzie prawdopodobnie związany z Kopalnią prawnik Zbigniew Zalejski, zaufany człowiek prezesa Kopalni Jacka Kaczorowskiego. Do Rady Nadzorczej ma wejść także Tomasz Jagodziński, który zdementował pogłoski, że zostanie prezesem klubu. "Moim celem jest start w wyborach na prezesa PZPN. Bym mógł wystartować muszę działać w klubie" - powiedział nam były senator. Prawdziwą sensacją jest jednak powrót do GKS wieloletniego prezesa Zdzisława Drobniewskiego, który miałby zostać... dyrektorem sportowym. "Na razie pracuję w Kopalni i wypełniam jej polecenia" - powiedział nam wczoraj Drobniewski.