Kierowcy pierwszy raz na tor wyjadą dopiero w piątek podczas treningu, ale ekipa niemieckiego teamu poleciała do Australii już wczoraj. Zespół Roberta Kubicy zabrał ze sobą między innymi dwa samochody wyścigowe, jedno zapasowe nadwozie, kilkadziesiąt komputerów, narzędzia, ale też sztućce oraz nakrycia dla 90 osób - 80 z nich to ludzie pracujący w warsztacie, pozostali zajmują się przygotowaniem posiłków i obsługą mechaników. Całość sprzętu zapakowana w potężne kontenery waży aż 32 tony! - pisze "Fakt".

Reklama

Ponieważ Formuła 1 płaci każdemu zespołowi tylko za transport sprzętu ważącego 10 ton, za resztę musi płacić BMW. A to wydatek dość spory, bo za każdy kilogram dodatkowego bagażu trzeba zapłacić 50 franków szwajcarskich. Przetransportowanie 22 ton nadbagażu na drugi koniec świata kosztowało więc niemal 300 tysięcy złotych!

Wczoraj cały ładunek musiał być gotowy na lotnisku w Monachium. Został załadowany do samolotu transportowego, który wyruszył w lot do Australii. W niedzielę, kiedy dotrze do celu, wszystkie rzeczy zostaną wypakowane i przewiezione na tor. Następnego dnia pierwsi robotnicy zaczną pracować w boksach, przygotowując je na przyjęcie inżynierów i zawodników.

A co zabrał ze sobą Robert Kubica?

Części w zabezpieczonym kontenerze - w kontenerach znajdują się dodatkowe silniki, skrzynie biegów oraz po 6 egzemplarzy innych części zamiennych. Do tego zespół zabiera narzędzia, koła, wyposażenie garażu oraz komputery, laptopy i system komunikacji członków ekipy.

Specjalne platformy na bolidy - dwa samochody wyścigowe i rezerwowe nadwozie podróżują poza kontenerem. Bolidy są unieruchomione na specjalnych platformach i piętrowo umieszczone w ładowni transportowego Boeinga 747.

Pancerne skrzynie na drobiazgi - każdy zespół F1 przewozi ze sobą również rzeczy potrzebne w przypominającym centrum dowodzenia domu na kołach. W pancernych skrzyniach znajdują się elementy wyposażenia kuchni i jadalni dla członków teamu.