Po kończącym fazę grupową spotkaniu z Francją pojawiło się sporo spekulacji, że nie za bardzo chcieliście wygrać, by trafić w ćwierćfinale na Islandię a nie Rosję. Tak to nawet momentami wyglądało z trybun.
Moim zdaniem wygląda to tak, że z każdym meczem się podbudowujemy i naprawdę dobrze sobie radzimy. Walczymy zawsze najlepiej jak umiemy. I nie ma sensu wracać do meczu z Francją - teraz przed nami jest Islandia. Trzeba wygrać ten ćwierćfinał i mieć dwie medalowe szanse. Bo przecież jak zwyciężymy, to potem, by zdobyć medal, wystarczy wygrać jeden z dwóch meczów.

Reklama

Proszę jednak powiedzieć, jak to było z tym meczem z Francją. Naprawdę chcieliście go wygrać?
To było takie dziwne spotkanie, w którym trochę brakowało nam momentami sił, w którym popełniliśmy za dużo prostych błędów w drugiej połowie. Zapewniam, że żadnych kalkulacji nie było. Przyznaję jednak, że gdy zobaczyliśmy, na jakim luzie grają Francuzi, to nam się trochę udzieliło. Skoro oni postanowili przetestować parę wariantów taktycznych, to dlaczego my nie mieliśmy zrobić tego samego? Osiągnęliśmy remis i jest ok. Teraz czeka na nas Islandia i trzeba już myśleć tylko i wyłącznie o tym spotkaniu.

Woleliście grać z Islandią niż z Rosją, na którą trafilibyście zajmując pierwsze miejsce w grupie?
Gdybyśmy trafili na Rosję, też byśmy grali, walczyli i się nie żalili. Nie ma co się nad tym teraz zastanawiać, choć szczerze powiem, że ja wolę Islandię.

Dwa dni przed pierwszym meczem w igrzyskach odbyliście z tym zespołem wspólny trening, zakończony szkoleniową gierką. Ten fakt będzie miał jakieś znaczenie w trakcie spotkania?
Żadnego. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że zmierzymy się w tych igrzyskach, ale i tak znamy się tak dobrze, że nie da się nic ukryć.

Reklama

Islandczycy dobrze też wiedzą, jak ostro gra pan w defensywie.
Każdy dostaje od trenera jakieś zadania i ma je realizować. Ja odpowiadam za defensywę i mi to pasuje, bo każdy powinien robić to, co potrafi najlepiej. Ja mam być twardy, nie odpuszczać przeciwnikowi i to właśnie robię.

A Bogdan Wenta docenia pana pracę. Ostatnio stwierdził, że gra pan bardzo dobrze. Choć często dostaje też pan od niego po głowie, gdy przeciwnicy rzucają Polsce bramki.
Pozytywne słowa trenera na pewno cieszą, ale zasługują na nie wszyscy w drużynie. A że ja często dostaję po głowie? No cóż, krytyka jest równie mobilizująca, jak pochwały. Zresztą ja sam widzę wiele ze swoich błędów i staram się je wyeliminować.

Po walce z Karabaticiem w meczu z Francją teraz czeka na pana kolejny świetny rozgrywający, zaliczany do światowej czołówki.
Hmm, Karabatić to dobry zawodnik, ale ja akurat nie mam dla niego aż tak wiele uznania. Sam zresztą meczu nie wygra. Teraz trzeba będzie jakoś zatrzymać Olafura Stefanssona. Ostatnio we Wrocławiu się udało.

Reklama

To będzie klucz do zwycięstwa?
Musimy zagrać świetnie w obronie, konsekwentnie i spokojnie w ataku oraz dobrze wyprowadzać kontry. To powinno wystarczyć, ale nie zapominajmy, że Islandia to naprawdę groźny przeciwnik. Czeka nas jednak jeden z najważniejszych meczów w karierze i nie zamierzamy go przegrać. Każdy z nas marzy o olimpijskim medalu i teraz możemy wykonać kolejny krok w stronę realizacji marzeń.

Jak Leszek Blanik, który przed waszym meczem z Francją zdobył złoto. W wiosce wzięliście go podobno za wioślarza?
Tak rzeczywiście było. Ale teraz znamy się już lepiej i bardzo mu kibicowaliśmy. Super, że się udało. Teraz czas na nas i siatkarzy, a pewnie jeszcze kogoś z polskiej ekipy.