Młodzi sportowcy nie mają dla siebie zbyt wiele czasu. Ostatnio mieli okazję nacieszyć się sobą w Pekinie. Niemal codziennie można było ich spotkać spacerujących razem po wiosce olimpijskiej.

"Spotykamy się z Pawłem już od dawna. Byliśmy parą już na długo przed Pekinem" - powiedziała Marta Domachowska.

Reklama

Niestety, spędzone razem chwile nie natchnęły ich do osiągnięcia dobrych wyników. Paweł był w Pekinie dopiero szósty na swoim koronnym dystansie 200 metrów stylem motylkowym. Z kolei Marta odpadła z turnieju indywidualnego tenisistek już w pierwszej rundzie i podobnie stało się w deblu, gdzie zagrała w parze z Agnieszką Radwańską.

Mimo kiepskich wyników sportowych Marta i Paweł pewnie będą dobrze wspominać igrzyska w Pekinie, bo tam mieli wreszcie dużo czasu dla siebie. Po powrocie z Chin Marta spędziła zaledwie trzy dni w Warszawie i wyleciała do Nowego Jorku na turniej US Open. Jeśli nie będzie jej towarzyszył Paweł Korzeniowski, to Marta ma szansę osiągnąć lepszy wynik w amerykańskim turnieju niż na igrzyskach w Pekinie. Wyraźnie widać, że gdy tylko tenisistka lub pływak bardziej angażują się w pielęgnowanie swojego związku niż w sportowe treningi, to osiągają gorsze wyniki. Niestety, los zawodowych sportowców nie sprzyja uczuciom. Mimo tego, Marta wciąż wierzy, że stać ją na lepszą grę na korcie.

Reklama

"Moja pozycja w rankingu jest coraz lepsze i myślę, że coraz częściej będę startować w dużych, dobrze obsadzonych turniejach" - mówi tenisistka.