A. Radwańska - D. Cibulkova 6:0, 6:3
Pierwszego gema wygrała Radwańska, ale początek meczu był bardzo wyrównany. Przy stanie 40:40 "Isia" uzyskała przewagę. Drugi i trzeci gem też wygrała Polka - tym razem poszło jej już jak z płatka. Radwańska złapała wiatr w żagle i poszła za ciosem - kolejny gem również należał do niej, choć tym razem łatwo nie było. Cibulkova objęła prowadzenie punktowe, ale Agnieszka zdołała wyrównać. To była już demolka - Radwańska wygrała kolejnego, piątego gema, i prowadziła już 5:0, a Cibulkova nie wiedziała co zrobić, by powstrzymać natarcie naszej zawodniczki. Ostatni set i 6:0 dla "Isi".
Drugi set udanie zaczęła Polka. Pierwszy gem dla Agnieszki Radwańskiej. Potem wreszcie pierwszego gema w tym meczu wygrała tenisistka ze Słowacji, ale następny należał znów do "Isi". Cibulkova poczuła jednak, że coś w tym meczu może wygrać. Udało jej się doprowadzić do wyrównania i set stał się emocjonujący. Od tego momentu tenisistki z dużym zaangażowaniem walczyły o każdą piłkę i Polka nie mogła odskoczyć rywalce. Udało się przy stanie 4:3, kiedy "Isia" wygrała kolejnego gema i było już 5:3. Do wygranej brakowało tak niewiele. I udało się. Jeszcze wysiłek, jeszcze kilka piłek i Radwańska zdumiewająco łatwo pokonała Słowaczkę. Polka już w czwartej rundzie US Open.
W czwartej rundzie czeka ją trudne zadanie, bowiem na jej drodze może stanąć Amerykanka Venus Williams (nr 7.). Wcześniej dwukrotna triumfatorka US Open (2000-01) musi się jednak uporać z Ukrainką Alioną Bondarenko (27.)
Przed meczem:
Radwańska co prawda według bukmacherów jest faworytką, ale to akurat o niczym nie świadczy. Polka ostatnich tygodni nie może zaliczyć do udanych. Wprawdzie przed miesiącem w Sztokholmie doszła aż do półfinału, ale przez cały czas trwania turnieju - dodajmy, bardzo słabo obsadzonego turnieju - nie zachwycała. W oczy rzucało się przede wszystkim ogromne zmęczenie naszej najlepszej tenisistki.
Właśnie zmęczenie było naszym zdaniem główną przyczyną niepowodzenia w Pekinie. Polka z walki o medal olimpijski odpadła już w drugiej rundzie po meczu ze zdecydowanie niżej notowaną Włoszką Franceską Schiavone.
Szybkie pożegnanie się z turniejem olimpijskim miało jeden plus. Radwańska mogła choć trochę odpocząć przed wielkoszlemowym US Open. Już pierwsze mecze w Nowym Jorku pokazały jednak, że ta sztuka nie do końca jej się nie udała. Polka wprawdzie nie straciła w nich nawet seta, ale jej gra pozostawia wiele do życzenia. Zdaje sobie z tego sprawę sama Radwańska, której co raz częściej na korcie puszczają nerwy. W meczu 2. rundy ze słabiutką Kolumbijką Marianą Duque Marino Polka dostała nawet ostrzeżenie od sędziego za złe zachowanie, co jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia.
Teraz na Radwańską czeka pierwsza poważna rywalka - Słowaczka Dominika Cibulkova. Filigranowa 19-latka to objawienie tego sezonu. Cibulkova z mało znanej zawodniczki rośnie na gwiazdę. W tym roku była już między innymi w finale Amelia Island, gdzie przegrała z Marią Szarapową. Doskonale radziła sobie także w Montralu, gdzie w drodze do finału pokonała dwie Jeleny, na początek Dementiewą, a potem Janković, numer 2 na świecie. Jej marzenia o pierwszym sukcesie zniweczyła dopiero Dinara Safina, która rozbiła ją w zaledwie 68 minut 6:2, 6:1.
Jak już pisaliśmy, Radwańska grała z Cibulkovą dwa razy. O ile w Budapeszcie pokonanie Słowaczki nie sprawiło jej najmniejszych problemów, to już zwycięstwo w Dausze było bardzo szczęśliwe. Polka po prawdziwym horrorze wygrała 6:4, 6:7, 6:4. Cibulkova chwilę po zejściu z kortu zapowiedziała, że już wkrótce się zrewanżuje. Okazję będzie miał już dzisiaj. Oczywiście liczymy, że na pierwszy triumf nad naszą rodaczką przyjdzie jej jeszcze poczekać, ale rozum mówi nam co innego.