W meczu z Cibulkovą nasza najlepsza tenisistka wreszcie zaprezentowała mistrzowską formę. Mając w pamięci trzygodzinny maraton, jaki obie rozegrały zimą w Katarze, kibice byli przygotowani na długą bitwę na wyniszczenie. Nic z tych rzeczy. Tym razem Agnieszka wygrała ze Słowaczką 6:0, 6:3 w ciągu godziny i 16 minut.

Reklama

"To był na pewno jeden z lepszych meczów w mojej karierze, ale trudno powiedzieć, czy najlepszy. Miałam ich już tyle, z różnymi rywalkami i w najróżniejszych okolicznościach. Teraz zagrałam niemal perfekcyjnie od początku do końca. Byłam agresywna, mogłam liczyć na każdy element mojej gry, na serwis, siłę woleja, uderzenie atakujące. Nawet nie spodziewałam się, że ten mecz może być aż tak krótki" - powiedziała "Faktowi" po zwycięstwie szczęśliwa Agnieszka.

Zanim tenisistki weszły na kort, specjalnymi dmuchawami dosuszano go po deszczu, który spadł poprzedniej nocy. Wilgoć wciąż wisiała w powietrzu, a kiedy wychodziło słońce, duchota robiła się nie do wytrzymania.

Od pierwszych piłek było jasne, że w tym meczu Agnieszka nie pozwoli Cibulkovej na długie wyczerpujące wymiany. Właśnie to Słowaczka potrafi najlepiej.

"Ona dogania każdą piłkę i strzela z wielką siłą, zawsze trafiając w kort. I w końcu zmusza rywalkę do błędu. Jest niezwykle solidna, wszystko wraca z jej strony kortu, jakby odbijało się od ściany" - mówiła o rywalce Agnieszka. Za to ona sama zaprezentowała w tym meczu cały repertuar swoich najlepszych zagrań.

Jeśli Agnieszka pokona teraz Venus Williams, to podobnie jak rok temu kupi sobie w Nowym Jorku markową torebkę.

"Agnieszka od razu postanowiła, że jeśli dobrze jej pójdzie w US Open, w tym roku też wybiera się po torebkę dla siebie i dla siostry Uli" - zdradziła Marta Radwańska, mama tenisistek.