>>>Przeczytaj, jak gra Radwańska
W jakim nastroju wyjeżdża pani z Nowego Jorku?
Agnieszka Radwańska: W dobrym. IV runda US Open to był plan minimum i całkiem dobry wynik. Może i czuję mały niedosyt, ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A w meczu z Venus – tak samo, jak w tym z Sereną na Wimbledonie – nie byłam w stanie wiele zrobić. Ich gra była zbyt agresywna.
Analizowała pani jeszcze ten mecz?
Raczej nie. Ten rozdział jest już za mną, teraz powinnam myśleć o następnych turniejach.
Myśli pani, że ludzie, którzy słyszeli o pani dobre rzeczy, po obejrzeniu tego meczu mogą czuć się rozczarowani?
Łatwo jest oglądać mecz z trybun czy w telewizji. Sama się na tym łapię, że widząc inne spotkania chcę krytykować zawodników. Ale potem przychodzi mi do głowy refleksja, że widzowi zrobienie wielu rzeczy na korcie wydaje się o wiele łatwiejsze, niż jest w rzeczywistości. Niech każdy myśli sobie, co chce. Ja nie uważam, że muszę szukać sposobów na usprawiedliwienie tej porażki. Kto nigdy nie miał nic wspólnego ze sportem, nie zna uczucia przegranej, nie poznał atmosfery na stadionie, ten nie wie, ile każdy mecz kosztuje energii i zdrowia. W tym turnieju wygrałam trzy mecze, przegrałam dopiero w czwartym. Jeśli już krytykować kogoś, kto dobrze wykonuje swoją pracę, to trzeba spojrzeć na cały kontekst. Przecież w turniejach tenisowych co druga zawodniczka czy zawodnik nie są Polakami.
>>>Sprawdź, ile zarabia nasza znakomita tenisistka
Właściwie dlaczego nie chce pani rozmawiać o serwisie?
Z tego też nie będę się tłumaczyć. Serwuję tak, jak serwuję. Raz lepiej, raz gorzej, ale tak jest z każdym uderzeniem. Wszyscy przyczepili się do serwisu. Faktycznie – przeciwko Venus nie serwowałam dobrze. Ale czasem tak jest, że coś nie wychodzi i do końca meczu nie ma sposobu, żeby to zmienić. Innym razem paraliż mija po kilku pierwszych gemach.
Z czego wynikały to szczególne zdenerwowanie w meczu z Venus? Pani nigdy nie miała z tym problemu.
Zdarzało mi się, kiedy dopiero zaczynałam. Ręce mi się trzęsły, nie mogłam wykrztusić słowa, klasyczny hebel. Z Venus to nie było to. Myślałam sobie, że mam szansę wygrać ten mecz. Za bardzo chciałam, żeby wszystko ułożyło się idealnie. I to się obróciło przeciwko mnie.
>>>Przeczytaj, skąd wypadła Radwańska
Jaki wynik w turniejach wielkoszlemowych może pani osiągnąć w przyszłym sezonie?
Nie jestem w stanie robić takich przepowiedni. Może być półfinał, może być I runda. Na pewno za każdym razem chciałabym dotrzeć do ćwierćfinału. Przecież już od III rundy jest naprawdę trudno, same rozstawione zawodniczki.
Co poprawiło się w pani tenisie przez ostatni sezon?
Przede wszystkim nabrałam doświadczenia. Wygrałam dużo meczów z zawodniczkami ze ścisłej czołówki, znam je już nie tylko z telewizji. Chyba z każdą miałam okazję się spotkać i wiem, czego można się po nich spodziewać. Poza tym jestem coraz bardziej regularna, uderzam piłkę z większą siłą.
>>>Sprawdź, która na liście płac jest Radwańska
Dziś wszystko wskazuje na to, że zakwalifikuje się pani do kończących sezon mistrzostw WTA. Co pani jest tam w stanie osiągnąć?
To rzeczywiście całkiem prawdopodobne, chociaż być może pojechałabym tam jako rezerwowa. Sam udział byłby dla mnie sukcesem. W tym turnieju bierze udział osiem najlepszych tenisistek świata. Nie płakałabym nawet wtedy, gdybym była ostatnia.