W poprzednim sezonie wiślacy rozgromili drużynę z Wodzisławia 6:0 i teraz miało być podobnie. Zamiast goli kibice zobaczyli jednak pokaz chamskiej i brutalnej gry. Sędzia pokazał aż 13 kartek, a obie drużyny kończyły mecz w osłabieniu.
Do tego mało brakowało, a doszłoby do tragedii. Wszystko zaczęło się od głupiego zachowania Clebera. Brazylijski obrońca Wisły już po gwizdku sędziego brutalnie zaatakował Sławomira Szarego. Wyprostowaną nogą kopnął go w klatkę piersiową. "To była z jego strony zupełna bezmyślność. Całe szczęście, że nie złamał mi żeber, ale gdy wciągam głębszy oddech, czuję ból" - mówił "Faktowi" zszokowany piłkarz Odry.
Sędzia Tomasz Mikulski nie wahał się i wyrzucił Clebera z boiska. Na boisku zaczęła się szarpanina między piłkarzamy i właśnie wtedy w pole karne gości poleciał nóż! Stachowiak podniósł go i przekazał arbitrowi. "Nóż spadł w pole karne, na szczęście nie trafił we mnie. Później grało mi się ciężko, bo miałem za plecami tłum, który nie był po mojej stronie" - powiedział Stachowiak.
W trakcie meczu na boisku wylądowała też butelka i... dwa telefony komórkowe - informuje "Fakt". Zachowaniem krakowskich fanów mocno zdegustowany był Leo Beenhakker. Selekcjoner pojawił na meczu, by zapoznać się z atmosferą na stadionie, na którym jutro jego drużyna zagra z USA.
"Nie mam ochoty komentować spotkania. Po takim meczu jest to zadanie klubu" - rzucił tylko trener kadry i wsiadł do samochodu Adama Nawałki. Szefowie Wisły liczą się z tym, że na najbliższe mecze może zostać zamknięta trybuna D (to z niej rzucono nóż). Klub dostanie też najprawdopodobniej karę finansową, a Cleber zostanie zawieszony na kilka spotkań. Bezbramkowy remis z Odrą to pierwsze potknięcie ekipy Macieja Skorży tej wiosny.