Radwańska po raz pierwszy w karierze zagra w ćwierćfinale na trawiastych kortach Wimbledonu. Awans nie przyszedł jej jednak łatwo. Polka wprawdzie wygrała pierwszego seta 6:4, ale potem nagle... przestała grać.

"Nie wiem co się stało. Kuzniecowa zaczęła grać niesamowicie. Bombardowała mnie serwisem, a gdy to ja zagrywałam, od razu spychała mnie do defensywy. Zanim się zorientowałam było już po drugim secie" - powiedziała dziennikarzowi brytyjskiej BBC "Isia".

Niestety, początek trzeciego seta taż należał do Rosjanki. Zazwyczaj bardzo spokojna Polka zaczęła się denerwować. Niemal po każdym zagraniu przeklinała sobie pod nosem, a zdarzyło, że po przegranej wymianie nawet rzuciła rakietą o kort.

Gdy Rosjanka wyszła na prowadzenie 4:1 wydawało się, że jest już po meczu. "Nigdy nie jest po meczu. Dzisiaj Ani przez moment nie przestałam wierzyć w zwycięstwo i ostatecznie to ja była górą" - powiedziała polska tenisistka. "Zrobiłam to!" - dodała nie kryjąc łez wzruszenia.





Reklama