Polacy wczoraj trenowali w niewielkiej sali o nazwie Kutija Sibica w dzielnicy Tresnjevka. "To obiekt, w którym trenuje i rozgrywa ligowe mecze RK Zagrzeb. Tu się wychowywali Ivano Balić, Igor Vori, Blazenko Lacković czy Venio Losert, a także Kiril Lazarov" - mówi Branko Bac, dozorca hali, który pracuje tam już od 30 lat i wszystkie gwiazdy chorwackiego szczypiorniaka zna od dziecka. "Ja znam ich, a oni mnie. Zawsze grzecznie mówią dzień dobry i na pewno nie zachowują się jak gwiazdy. To normalne chłopaki" - mówi Bac o obecnych liderach reprezentacji gospodarzy i klubu Croatia Zagrzeb.

Reklama

>>>Wenta: Nie mamy nic do stracenia

Biało-czerwoni nie mieliby nic przeciwko temu, żeby hala przy ulicy Veprineckiej okazała się szczęsliwa także dla nich. Wczoraj przeżyli pierwszy prawdziwy najazd polskich dziennikarzy, których kilkunastu dojechało z kraju na półfinał z Chorwacją. Wszyscy byli ciekawi, czy nasi szczypiorniści są zdrowi. Od kilku dni największe kłopoty mają Bartosz Jurecki i Damian Wleklak. Obrotowy przez większość treningu wykonywał specjalne ćwiczenia w asyście fizjoterapeuty Krzysztofa Rudominy - czytamy w DZIENNIKU.

"Na razie nie mogę jeszcze trenować z chłopakami. Z moją stopą ciągle nie jest zbyt dobrze, choć już dużo lepiej niż dzień wcześniej. Ale nie mogę jej przeciążać, muszę być jak najlepiej przygotowany do spotkania z Chorwatami. Dobrze, że gramy dopiero o 20.30, moja stopa jest z tego powodu bardzo zadowolona" - śmieje się starszy z braci Jureckich.

Reklama

>>>Chorwaci: Polacy są niebezpieczni

Wszyscy piłkarze, którzy bez większych obaw mogą ćwiczyć, mieli już w Zagrzebiu dwa treningi. "Zaraz po przyjeździe zapoznaliśmy się z główną halą, pograliśmy w piłkę nożną. W czwartek trenowaliśmy w innym obiekcie, już konkretnie pod kątem meczu, było dużo biegania, jutro będzie więcej taktyki. Każdy zawodnik sobie zdaje sprawę z tego, co tu robi i o co idzie gra. Przeszliśmy razem długą drogę i znowu jesteśmy w półfinale mistrzostw świata. Trzeba wykorzystać tę szansę i zrobić wszystko, żeby wygrać" - mówi Wenta.

"Pewnie, możemy też przegrać, ale jak damy z siebie wszystko, to nikt nie będzie miał do siebie pretensji. Arena Zagrzeb będzie dla nas areną gladiatorów. Jak wyjdziemy na boisko, to nie będziemy mieli żadnego przyjaciela, tylko przeciwników, nawet w przypadku sędziów. Będzie bardzo utrudniona komunikacja. Jeśli wyjdziemy nieskoncentrowani, to po dziesięciu minutach zawody się dla nas skończą. Będzie można je tylko dograć, ale bez żadnej satysfakcji. Trzeba się bić, ale z głową" - dodaje Wenta.