Podczas ostatniej konferencji prasowej po raz pierwszy zobaczył pan swojego dzisiejszego rywala. Czymś pana zaskoczył?
Tomasz Adamek: W sumie tak. Ma zupełnie inne gabaryty, niż podawały media. Miał być bardzo wysoki, a tymczasem na pewno nie jest wyższy ode mnie. A może nawet odrobinę niższy. Ale tak naprawdę to za bardzo mu się nie przyglądałem. Poza tym konferencja była krótka, nie było zbyt wiele gadania.

Reklama

Czyli nuda. Żadnych głośnych haseł, żadnego obrażania rywala?
Pełna kultura. Banks powiedział, że bardzo mnie szanuje i docenia, ale oczywiście będzie się starał wygrać. Ja powiedziałem, że jestem mistrzem i nie zamierzam przegrać. Nic specjalnego.

Bardzo pan spokojny...
A czemu mam nie być? Przeglądam sobie właśnie informacje z Polski, żona przygotowała smaczny obiad. Wszystko pod kontrolą.

W ringu też tak będzie czy opuści pan rękę i przyjmie trochę ciosów, żebyśmy mieli więcej emocji?
Dużo pracowaliśmy z trenerem Andrzejem Gmitrukiem nad obroną i szczelnością gardy. Poza tym czuję, że jestem silny i szybszy niż przed ostatnią walką ze Steve'em Cunninghamem.

Reklama

Kiedy miał pan ostatni trening?
W środę, po konferencji prasowej. Ale delikatnie, kilka rund walki z cieniem i wystarczy. Całą potrzebną pracę wykonałem wcześniej. Poszedłem za to w Środę Popielcową z rodziną do kościoła. Teraz czekam już na walkę. Przed wejściem do ringu zjem coś lekkiego, pewnie rybę albo kurczaka z pastą i... do pracy.

Wie pan, która runda jest pana ulubioną?
Nie mam pojęcia.

Trzecia. To właśnie w tym starciu kończył pan aż dziesięć walk. Z kolei Banks dziewięciu rywali nokautował w pierwszej rundzie.
Tak naprawdę te statystyki nie mają znaczenia. To boks, nokauty czasem się zdarzają, ale ciężko je dokładnie zaplanować.

Reklama

A jak pan sobie wyobraża przebieg walki?
Wiem, co mam zrobić - lewy prosty, pełna determinacja i wygrana. Wychodzę i robię swoje. A czy wygram przed czasem, czy na punkty? To nieważne.

Słyszałem, że niedługo po walce pojawi się pan na kilka dni w Polsce. Ile trofeów pan przywiezie? Niedawno dostał pan pas magazynu „Ring” dla najlepszego zawodnika w wadze junior ciężkiej. W walce z Banksem stawką będzie tytuł IBF. A co z mniej prestiżowym pasem IBO? Ten też miał być do zdobycia.
Nawet nie wiem. Też o tym słyszałem, ale to chyba nieaktualne. Na konferencji mówili tylko o IBF. Ten jest zresztą najważniejszy.