Formuła 1 to królowa sportów motorowych? Na pewno nie w Polsce, gdzie rajdy samochodowe od lat cieszą się ogromną popularnością. Krzysztof Hołowczyc, Leszek Kuzaj, w przeszłości Janusz Kulig to już postacie instytucje. W ostatnich latach dołączył do nich Michał Kościuszko.
"Tych sportów nie da się tak do końca ze sobą porównywać. W Formule 1 zawodnicy jeżdżą w kółko, a wygrywa ten, kto ma najlepszy czas. W rajdach samochodowych bez znajomości regulaminu człowiek nie zorientuje się, o co w tym wszystkim chodzi. Nie przeczę, że to wymaga od kibiców znacznie większego zaangażowania i że jest to trudniejsze. Ale zapewniam, rajdy są znacznie bardziej ekscytujące i spektakularne" - przekonuje Kościuszko, lider klasyfikacji juniorskiej mistrzostw świata.
>>>Wielki Loeb już wie, jak wygrać Rajd Polski
Podobnego zdania jest także pięciokrotny mistrz świata Sebastian Loeb, który przeżył krótki romans z „jedynką”, a pod koniec ubiegłego roku został zaproszony na testy Red Bulla. "Kierowcy, czy to w Formule 1, czy w WRC, są wybitnymi specjalistami. Mogą oczywiście zamieniać się rolami, ale tym z F1 łatwiej przyzwyczaić się do naszego samochodu, choć są pewne detale. Trzeba na przykład inaczej, bardziej precyzyjnie oceniać trasę. A żeby to zrobić na pewnym poziomie, musisz mieć sporo doświadczenia" - powiedział Francuz w wywiadzie dla jednego z portali internetowych.
Co będzie kluczem do zwycięstwa? "Znajomość trasy" - twierdzi Loeb, który na mazurskich oesach przyjechał powalczyć o zwycięstwo. Francuza ostatnio prześladuje pech - kara minutowa w Rajdzie Sardynii i tylko czwarte miejsce, a potem wpadka w Rajdzie Akropolu. "Mam jeszcze siedem punktów przewagi nad Miko Hirvonenem" - przypomina kierowca, który przez ostatnie dwa dni miał okazję dokładnie przyjrzeć się trasie mazurskiego rajdu.
"Trasa bardzo mi się podoba, jest bardzo szybka, jest też sporo zaskakujących miejsc. Widoczność utrudniają wzniesienia i gęste zarośla, tak, że nie wiesz, co cię czeka za zakrętem" - mówi Kościuszko. "Jest dużo podobieństw do Rajdu Finlandii, na Mazurach są węższe trasy, a tym samym margines bezpieczeństwa" - dodaje polski kierowca.
Cóż to oznacza? Spektakularne wypadki, dachowania w krzakach czy koziołkujące samochody. "Takie rzeczy są wpisane w ten sport. Jak się wtedy człowiek zachowuje? Trzeba zachować spokój. W przeszłości sam przeżyłem kilka takich kraks, ale staram się o tym nie myśleć. Mam nadzieję, że podczas Rajdu Polski nic takiego mi się nie przydarzy" - mówi Kościuszko, który na Mazurach będzie bronił fotelu lidera JWRC. "Cel? Zwycięstwo. Chcę wyjechać stąd jako lider klasyfikacji generalnej" - dodaje Polak.
Reszta biało-czerwonych nie ma wątpliwości: o miejsca w czołówce będzie niezwykle trudno. W klasie WRC wystartuje tylko Krzysztof Hołowczyc, pozostali będą walczyć w niższych kategoriach. "Chcielibyśmy się znaleźć tuż za samochodami WRC. Myślę, że naszą enką na tym rajdzie nie będziemy nic w stanie zdziałać. 66. Rajd Polski to trzy dni naprawdę ciężkiego ścigania i klasyfikacja może się zmieniać z dnia na dzień, z odcinka na odcinek" - ocenia Michał Bębenek, ubiegłoroczny triumfator imprezy.
Podobnego zdania jest także Loeb. "Jeśli ma dobry samochód, może się zbliżyć do czołowej ósemki, ale to wszystko. Bardzo rzadko się zdarza, żeby lokalny kierowca namieszał w czołówce. Chyba nigdy się nie zdarzyło" - powiedział Francuz.
A co na to Polacy? Liczą na wsparcie kibiców, a tych na trasie na pewno nie zabraknie.