Kościuszki nie ma na liście zgłoszeń 47. Rajdu Barbórki. "Nie planowałem startu, ale to nie znaczy, że nie będzie mnie w Warszawie. Pokazowy przejazd słynnym OS-em Karowa to będzie mój ostatni start w Suzuki Swift Super 1600, takie pożegnanie z autem i kibicami" - mówi kierowca, który w przyszłym sezonie przesiada się do auta Super 2000, żeby rywalizować w wyżej klasie MŚ, WRC Cup.

Kościuszko, podobnie jak większość polskich kierowców rajdowych, darzy Barbórkę sentymentem. "Mam stąd szczególne wspomnienia, bo w wieku 17 lat, tydzień po odebraniu prawa jazdy, właśnie tu pierwszy raz wystartowałem autem klasy WRC. Rajdu zresztą nie ukończyłem, spektakularnie rozbiłem samochód, ale to dla mnie było niesamowite przeżycie" - opowiada.

Takie sentymentalno-prestiżowe znacznie zdecydowanie przewyższa sportową wartość Barbórki - rajd nazywany Kryterium Asów jest wydarzeniem towarzyskim, nie należy do klasyfikacji Mistrzostw Polski. Ale tysiącom kibiców nie przeszkadza to gorąco dopingować załóg na trasie. W tym roku uczestnicy przejadą 6 OS-ów o łącznej długości zaledwie 15 km (po dwa razy Żerań, Cytadela i Bemowo). Będą zwycięzcy z ostatnich lat: Leszek Kuzaj, Kuchar, a także Michał Bębenek, Michał Sołowow i obecny mistrz Polski, Francuz Bryan Bouffier. Trzydzieści najlepszych załóg w poszczególnych klasach oraz goście wieczorem powalczą na zdradliwym, śliskim Kryterium Karowa (2,15 km).



Reklama